Jednym słowem genialny! To na takie filmy
czekam z nadzieją, dając wkręcać się w międzyczasie w oglądanie
produkcji lansowanych na „hiciorskie hity”, a w rzeczywistości będących
tylko banalnymi pierdołami o niczym! Tutaj w ponad dwugodzinnym
majstersztyku otrzymałem zarówno kapitalny scenariusz w nieszablonowej
formie jak i świetne aktorstwo, poruszające sceny, dramatyczne pełne
zaskoczenia zwroty akcji czy wprawne oko i własny styl reżysera. To
właśnie takie obrazy potrafią przynajmniej na chwile zmienić u
oglądającego sposób spostrzegania rzeczywistości, głęboko poruszyć,
zmusić do refleksji zostawiając z masą wątpliwości i pytań. Oczekiwałem
od tego filmu bardzo dużo i w pełni moje oczekiwania zostały
zaspokojone! Odczuwając satysfakcje mogę śmiało napisać, iż Derek
Cianfrance to teraz dla mnie obecnie największa nadzieja w amerykańskim
kinie. Blue Valentine zachwycił, a The Place Beyond the Pines utrzymał w
tym odczuciu. Tyle!
P.S. No i oczywiście nie mógłbym przejść obojętnie wobec faktu, iż muzyka to robota Mika Pattona!
P.S. No i oczywiście nie mógłbym przejść obojętnie wobec faktu, iż muzyka to robota Mika Pattona!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz