niedziela, 9 czerwca 2013

Tool - Undertow (1993)




Będzie sentymentalnie! Doskonale pamiętam pierwszy kontakt z tym albumem dzięki wizualnej oprawie kultowego Sobera, który hulał w tamtych czasach w jednym z obecnie śmierdzących plastikową chemią kanałów muzycznych. Animacja ta nietypowa, pełna treści obłędem i mrokiem przesyconych apetytu na pełny album mi narobiła, każąc wszelkie koszty bez zastanowienia ponieść, aby tylko taśma zawierająca wtedy wręcz oszałamiającą dźwiękową konstrukcję, kręcić się w mojej Diorze zaczęła. W czasie owym w pełni odkrywaniem sceny "umownie" grunge'm nazywanej pochłonięty byłem, a twórczość Maynarda i kompanów idealnie wbiła się w moje oczekiwania odnośnie krążka idealnego. Katowane ówcześnie pierwsze produkcje Pearl Jam, Alice in Chains i Soundgarden zachwycały - jednak Tool w starciu tym szczyty osiągał łącząc klekocząco-dudniący basowy szkielet o perkusyjnym doładowaniu z orientalizmami w pracy gitary wyczuwalnymi oraz wokalizami niespiesznymi o ogromnym emocjonalnym ładunku. Wtedy to uczucie do narzędzia się zrodziło, do dzisiaj głęboko tkwiące - zobowiązujące z napięciem oczekiwać na każdą nową produkcję z taką rzadkością przygotowywaną.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj