sobota, 3 grudnia 2022

Årabrot - The Gospel (2016)

 


Niewątpliwie wraz z wydaniem Norwegian Gothic Årabrot otworzył nową kartę w swojej historii, wchodząc na wyższy poziom przede wszystkim rozpoznawalności i nie ukrywam/nie ukrywałem, że dzięki temu znalazł się w obszarze mojego zainteresowania. Jest jednak dla mnie wiadome, że Kjetil Nernes zanim przeszedł swoiste nowe narodzenie osobiste w wymiarze prywatnym i to odrodzenie właściwe dla artystycznej świadomości wymiarze muzycznym, nie od wczoraj krążki nagrywał i ja teraz wkraczając w ten mało znany świat rozpoznany względnie niedawno i wciąż nie dość zgłębiony, dziś w archiwizacyjnym tonie, dorzucam refleksję dotyczącą The Gospel. The Gospel to jeden wielki dźwiękowy eksperymentalny ferment i zbiór kompozycji o dość awangardowym charakterze oraz szerokiej amplitudzie inspiracji, bowiem od punkowej surowości do złożonego jazzowania, atonalnego z definicji noise rocka, po drodze przez ambientowe i zminofalowe terytoria na swoje, własne, bardzo marszowe, myślę że doskonale przemyślane pomysły powyższe przekładając. Całość zaś nie jest zdominowana - ale jednak znaczenie "anty śpiewu" Kjetila dla wrażenia odsłuchowego nie jest jakoby obojętne, w znaczeniu neutralne, a właśnie wręcz przeciwnie, rzekłbym nawet pryncypialne - przez co wychodzące jednak ponad instrumentalną oś. Różnorakie zachrypnięte, skrzekliwe, warczące czy w miarę subtelne, zawsze jednak czyste i czytelne melodeklamacyjne wokalizy skupiają uwagę i przejmują rolę melodii, której w tradycyjnym rozumieniu The Gospel jest w znacznym stopniu pozbawiony i jeśli mowa o jakichkolwiek harmoniach, to są one wynikiem bardzo specyficznie rozumianego uwypuklania rytmiki współbrzmiącej z motorem w postaci głosu, napędzającym utwory melodyką linii wokalnych. Całość brzmi ciężko i przytłaczająco, więc i pierwszego lepszego słuchacza nie przyciągnie, a jeśli już kogoś zwabi i ten ktoś podda się obróbce dźwiękiem, to był (daje wiarę) już wcześniej na porcję "anty muzyki" z The Gospel przygotowany. Ja nie ukrywam że doświadczenia pt. The Gospel nie odbieram  tak emocjonalnie ciepło jak to z Norwegian Gothic ma miejsce, ale też nie potrafię sobie od czasu do czasu odmówić z nim sesji. Znaczy to że wpadam w tą otchłań - zapadam się konsekwentnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj