Poziom tak Polowania na Czerwony Październik, jak i Karmazynowego przypływu w sensie odtworzenia w hollywoodzkim stylu realiów dramatycznej podwodnej przygody utrzymany. Pozornie jednak to tylko bliźniaczy brat pierwszego z nich (tego wiadomo, legendarnego już obrazu), bowiem co fikcja literacka to fikcja, a co wprost oparte na autentycznych wydarzeniach, to z miejsca nawet jeśli podkręcone na okoliczność fabularnej filmowej materii, to jednak bardziej autentyczne, teoretycznie. Wiadomo też, że Jankesi film o Sowietach zrobią tak jak rozumieją (oj myślę bardzo po swojemu) sowiecką mentalność, czyli nie potrafiąc jej pojąć poprzez wschodnio-europejską optykę, więc ją mocno stereotypami zakażają - czasem jednostronnością odczuć wręcz przeładowują. Mimo to akurat film Kathryn Bigelow trzyma w tym kontekście bardzo przyzwoite standardy i myślę nie krzywdzi aż tak tego autentycznego obrazu (oczywiście w sensie przedkładania dobra narodu nad dobro jednostki potwornego) walorem własnej amerykańskiej "przezajebistości", bo nie stawia się tutaj idealizowanego wizerunku etatowych obrońców moralności i pokojowego porządku na Świecie przeciw imperium zła wszelkiego, gdyż cała historia dotyczy w zasadzie wyłącznie naszych wschodnich "sąsiadów". Aktorzy popularni udają więc radzieckich towarzyszy i obsada gwiazdorska nie daje powodów do narzekania, kiedy zna się jej ograniczenia i docenia (ja doceniam), iż używając języka angielskiego nikt tu nie wyskakuje z symulowaniem akcentu rosyjskiego, a zdjęcia kręcone są oczywiście profesjonalnie, wszystkie ujęcia przemyślane i z rozmachem i oddające charakter sytuacji, więc robiące jeszcze bardziej niż twarze Harrisona Forda czy Liama Neesona wrażenie. Natomiast w kwestii zrelacjonowanej opowieści, ona jest bezdyskusyjnie wstrząsającą historią ruskiej nieodpowiedzialności, dowodem porażającym braku liczenia się z konsekwencjami i ofiarą z ludzkiego życia i zdrowia. NORMALKA!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz