Niewątpliwie potrafi młody Cronenberg w takie mroczne pogmatwania, bo sprzed kilku lat Possessor rył berecik równiusieńko pod dyktando twórcy, a tenże drugi film jego, choć z początku wydaje się bardziej konwencjonalny, to proszę nie dać się oszukać kilkoma scenami wprowadzającymi, gdyż jak już zawiąże się akcja, staje się poprzez swoją bezpośredniość aktów zadawania bólu, doświadczeniem potwornie wstrząsającym, natomiast w sensie metaforycznego znaczenia, zaprawdę Wam powiem - doświadczeniem rozbudowanym do postaci wielce frapującej. Taka to wprost sytuacja, że zamożna z zachodniego świata para (taka zmanierowana, znudzona z lekka) wyjeżdża wakacyjnie do mocno strzeżonego kurortu, w miejscu zasadniczo niebezpiecznym dla obcokrajowców i tam wynikiem pewnej intrygi staje w obliczu sytuacji raz bez wyjścia, dwa potężnie wątpliwej etycznie, trzy bardzo silnie powiązanej z pomysłem wprost z fantastyki naukowej. Poddani zostają (a zasadniczo przede wszystkim Pan pisarz bez talentu) swoistemu eksperymentowi, wpadając wspólnie (choć Pan pisarz bardziej) w pułapkę, a podjęte decyzje niosą ze sobą dramatyczne reperkusje. O przemocy myślę sobie ta historia - o przemocy rozrywkowej, która odbiera istocie ludzkiej oczywiście człowieczeństwo i uzależnia jako możliwość sprawczości i kontroli, a może powoduje zagubienie i na manipulację podatność z braku poczucia bezpieczeństwa. Hmmm... przybieram zamyślaną pozę, robiąc mądrą minę! Bowiem młody Cronenberg podsunął pod nos obraz do niemal akademickiej analizy i jak teraz zerkam na pomysły interpretacyjne, to jest ich kilka i są tacy, którzy podjęli się rozbicia jej na cząstki, aby wyssać z nich smak i tak zadumać się także nad ich aromatem. A jest nad czym i polecam samodzielnie oddzielić interpretacyjne ziarno od plew, gdyż merytorycznie ścieżki jednej wydeptanej, czy łopatologii widz tu nie doświadczy, a wzrok widza tak będzie odwracany z niesmakiem, jak równie często będzie chłonął kapitalnie kolorami uchwycony klimat. Klimat oczywiście NIE DLA WSZYSTKICH.
P.S. O matko jedyna jaka tutaj fenomenalnie aktorsko usposobiona Mia Goth! Taka mega jak niegdyś Malcolm McDowell wiadomo gdzie, bo wiadomo o jakim kultowym obrazie mówi się przede wszystkim w kontekście Infinity Pool i rzecz jasna bez udziału tej kapitalnej dziewczyny nie miałby teraz w swoim dorobku Brandon Cronenberg myślę już scen kultowych niemalże.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz