poniedziałek, 9 września 2024

Anciients - Beyond the Reach of the Sun (2024)

 

Heavy-progressive-sludge metalowi Kanadyjczycy po ośmiu latach powracają z nowym składem i studyjnym longiem, a ja w międzyczasie niemal zdążyłem zapomnieć o ich istnieniu, szczególnie iż w kategorii gatunkowej w jakiej rzeźbią ich miejsce w międzyczasie zajęli Szkoci z Dvne, wydając podczas ciszy z obozu Anciients trzy albumy, z których dwa ostatnie poznałem i mocno do serducha przytuliłem. Za powyższy stan rzeczy, że wyżej cenię Dvne niż Anciients wpływa także fakt najzwyczajniej dwa poprzednie krążki ekipy zza oceanu były dobre, ale jednak bliżej im do materiałów bardzo porządnych niż w jakimkolwiek stopniu wyjątkowych. Kiedyś o nich pisałem że to najjaśniej spoglądając i opisując hybryda Opeth, Mastodon oraz Enslaved - tyle że z żadnym z powyższych jednak równać się nie mogą pod względem wyobraźni muzycznej, bowiem ani Heart of Oak, ani też Voice of the Void nie potrafiły zaskoczyć i zafascynować na maksa, a tylko wzbudzić odruch przyznający im poprawną klasę. Dzisiaj robię odsłuchy Beyond the Reach of the Sun i podobne przekonanie mnie nie opuszcza, pomimo że znajduję tutaj tak fragmenty jak i całe kompozycję jakie tak skupiają uwagę, jak i zasługują na oklaski, kiedy intensywne pasaże fajnie współgrają z przemyślanymi harmoniami. Całościowo mimo wszystko płyta wypada tylko poprawnie i nie czuję w sobie działania siły do niej przyciągającej. Może gdybym za sprawą nieznajomości wspomnianych powyżej gigantów nie był świadomy jakie przekozaczne łamańce w gatunku można skomponować i jak zahipnotyzować w przypadku Dvne, porywając współbrzmieniami melodii i siły, to zapewne nowy materiał Anciients zrobiłby na mnie większe wrażenie. Poza tym musieliby jeszcze coś zrobić z tymi czystymi a'la chóralnymi zaśpiewami, które brzmią przeciętnie, bo raczej mdło, a to niby drobiazg pośród wielu czynników konstytuujących styl Kanadyjczyków, ale jednak szczegół wysunięty na front walki o przychylność słuchacza. Może gdyby w przyszłości poszli w kierunku zamykającego program In The Absence of Wisdom (szukam chyba zbyt na siłę), bądź najbardziej Candescence, czyli w moim przekonaniu pod względem spójności dopracowanego mega przednio numeru, mógłbym zobaczyć w nich to czego na razie nie dostrzegam. Ale to numer instrumentalny, a ja lubię wokale więc...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj