Cóż, spodziewałem się więcej, co wynikało z treści ochów dostępnych w rekomendacjach, a trafiła się realnie opowiastka niby ambitna ale której (gdybym był nieco złośliwy) bliżej do Rodziny Adamsów, czy tego co kiedyś odwalił Julek Machulski i nie dało się tego badziewia potwornego zdzierżyć. Poniekąd na szczęście tylko kicz, o czym za moment już poniżej, gdyby już teraz ktoś w popłochu czmychał, nie chcąc na jakąkolwiek puentę której akurat nie będzie, czy zmianę znaku ocennej retoryki poczekać. :) Humanitarnej wampirzycy z tymi wymienionymi (gdyby ta złośliwość) jako uzupełnienie do twarzy, ale nie kropla w krople bliźniacze te produkcje, gdyż “wampirzyca” bazuje na dość oczywistym ale nie błahym pomyśle i chciałaby być jednak poważną lirycznie psychologiczną opowieścią o niedopasowaniu do otoczenia i wymagań, odrzuceniu itd. Romantycznie liryczną historią w mrocznej poświacie, bardziej kompletnie ujmując, a jest filmem młodzieżowym i grzecznym, bez czegoś intrygującego. Pomiędzy wspomnianymi a „wampirzycą” mimo momentami mocno osłabiającymi, bo kojarzącymi się tandetnie fragmentami, jest przepaść znacząca, bo niepoważnie o niepoważnych, a lekko z dystansem o poważnych to co innego w rzeczy samej. Ta atmosfera w trakcie seansu zaczyna być w sumie względnie urokliwa, jednak raczej zapętlanie się w banałach o nastoletniej psychice i gonienie w kółeczko oraz nie zaskakiwanie czymkolwiek powoduje, że uczucie tracącego na intensywności, ale jednak rozczarowania mnie nie opuściło do końca. Co w zasadzie ciekawe, bowiem prócz znajomości całkiem wysokich ocen Humanitarnej wampirzycy, to zupełnie nie wiedziałem czego po filmie którego najciekawszym momentem zaprezentowanie tytułu się spodziewać.
P.S. To jakby dwa obrazy w jednym. Głównie na otwarcie nic, a na rozwinięcie i częściowo na zamknięcie całkiem znośne coś.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz