Ten film nie przeforsowuje
pozbawionej emocji wiedzy encyklopedycznej. Ten film nie odpowiada na wszelkie
pytania związane z historią ruchu Czarnych Panter. Nie dokonuje tego i nie mogę
mieć oczywiście w tym względzie do twórców pretensji, bowiem ja przynajmniej
nie oczekiwałem wykładu uniwersyteckiego czy historycznej monografii, tylko
ciekawej pod względem spojrzenia i interesującej typowo filmowo historii
opartej na autentycznych wydarzeniach. Z
drugiej strony z niego można rzecz jasna wiele się dowiedzieć, ale prym wiedzie bardzo dobry warsztat reżyserski, kapitalne aktorstwo i naprawdę znakomity wizualny szlif artystyczny wsparty treściwie przenikliwą psychologią. Tak, Judas and the Black Messiah to więcej niż wyłącznie biograficzno-historyczny
rys organizacji i jednego z jej przywódców, ale bardziej mocny thriller, bowiem opowieść snuta
z perspektywy „kreta” stawia przed widzem pytania o indywidualnych ludzi uwikłanych w niebezpieczne interakcje i działalność dla sprawy - pytania dość odległe od socjologicznych kontekstów. Stąd ukazując perspektywę z krwi i kości, wstrząsnął mną obraz Shaki Kinga zdecydowanie i osiągnął ten efekt z pomocą przede wszystkim rewelacyjnie charyzmatycznej roli zarówno Daniela
Kaluuya, jak i skrajnie odmiennej emocjonalnie lecz równie doskonałej
warsztatowo Lakeitha Stanfielda. Dlatego z pełnym przekonaniem napiszę, iż z kapitalnym kinem, z minimalistyczną, często wręcz
atonalną muzyką miałem okazję się zapoznać. Kinem o ideologicznej walce, która miała twarz psychozy i zemsty, a tylko u
jej fundamentu teoretycznie leżała sprawiedliwość, równość i wolność. Nie było
w niej bowiem wyraźnego dobra i zła – było w sumie wyłącznie subiektywnie
usprawiedliwiane zło o różnych twarzach. Radykałowie prowokujący radykalne sytuacje.
Radykalne sytuacje tym samym zbierające żniwo z radykałów. Wojna praktyczna w
teoretycznych czasach pokoju, a na wojnie giną przecież ludzie i trudno się w
jej skomplikowanych akcjach i reakcjach w sensie słuszności podjętych działań połapać. Fakt że ryje się berety w szlachetnych u podstawy celach, tudzież przeciw realnemu zagrożeniu, nie zmienia mojego przekonania iż nadal jest to rycie beretów. Rycia beretów, tym bardziej masowego ja nienawidzę - ja się nim brzydzę!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz