Wchodzę w to! Odpowiednio przygotowany czy nie, wchodzę w to i porywam się na pisanie o filmach Krzysztofa Kieślowskiego, mając na trwałe już
wmontowane z tyłu głowy przekonanie że to sztuka zbyt dla mnie
wyrafinowana. Ale co zrobić, archiwum pragnę uzupełniać, więc działam. :) Amator na początek i Jerzy Stuhr, aktor wówczas na
totalnym topie i aktor jak zdarza mi się przekonywać z każdą kolejną
jego rolą wnikliwie analizowaną dość jednowymiarowy, przez co tak
charakterystyczny że często sama jego obecność w obsadzie nazbyt
decyduje o specyfice filmu. Stuhr u Kieślowskiego, u Falka czy też w dalszej perspektywie kariery sam u siebie, to ta jednakowa maniera i cała charakterologiczna
osnowa, a to chyba słabo. Słabo też wówczas, gdy reżyser z własnym artystycznym sznytem, a poza Jerzego Stuhra niczym kalkomania tylko
nieco innymi barwami czy charakterem kreski podkolorowana. Nie
inaczej jest u Krzysztofa Kieślowskiego, choć symptomatyczna osobowość twórcza na tworzywie odciska rzecz jasna względnie
silne autorskie piętno, dodając lub jak jeszcze wówczas można założyć było możliwe, że kształtuje istotę gry aktorskiej młodego Stuhra.
Fabuła Amatora zaś jest doskonale znana i nie ma potrzeby oczywiście abym
nawet w streszczeniu próbował ją opisywać, bowiem nie jest i nie
było nigdy moją intencją opowiadać o filmach poprzez posiłkowanie
się skrótowcami wyrwanymi ze scenariusza, a bardziej zależało i wciąż mi
zależy na w miarę liczę ciekawym dostrzeganiu intencji i motywacji
artystów, którzy ów produkt własnej wyobraźni i intelektu do osobistej
interpretacji przekazują. Amatora zatem spostrzegam jako aktualną i rozbudowaną (jak się okazuję nie tylko w czasach powstania) wypowiedź artystyczną, ukrytą niejako za pewnym sztafażem z
ludzkich portretów, których różnorodność losów i wzajemne
wpływanie oraz przenikanie, staje się pretekstem do głębszych niż
tylko fasadowe przemyślenia o kondycji człowieka uwikłanego w
oddziaływania konkretnych obyczajowych i politycznych norm i
struktur. W ten sposób tytułowy Amator filmując otaczające życie,
nieświadomie rejestruje te jego cechy które dopiero upływ czasu i ekran
pozwala rozpoznać. Filip Mosz inicjuje tym samym w sobie przemianę aspirującą
do wyższego poziomu świadomości, tak samo jak Kieślowski opisując fragmenty rzeczywistości społecznej, stara się wywrzeć wpływ na widza,
prowokując go do własnych przemyśleń i wniosków, pozwalających podnieść mu własne kompetencje percepcyjne i opiniotwórcze. Filmy
Kieślowskiego, twórcy ambitnego i niezwykle świadomego niosą ze
sobą ogromne bogactwo przedstawianych sytuacji i postaci, a ich
cechą fundamentalną jest ich autentyczność, która wraz z mędrca szkiełkiem i okiem pozwala widzieć, a nie tylko patrzeć. Kieślowski
jako ojciec kina moralnego niepokoju ma prawo niewątpliwie być
nazywany mędrcem, bowiem jego wizja twórczości na poły zawieszona
w intelektualnej pozie i na poły twardo stąpająca po gruncie,
pozwala tą drugą cechę osadzoną w realizmie codzienności i
zwykłych losów ludzkich poddawać błyskotliwej intelektualnie i
artystycznie także wysokich lotów analizie i obróbce. Sporo tu u niego życiowych perypetii, rodzinnych, zawodowych w peerelowskich okolicznościach i z obowiązująca wówczas socjalistyczną mentalnością skonfrontowanych. Psychologiczno-socjologicznych ale
również filozoficznych rozważań o istnieniu, także o przypadkiem zainicjowanej przemianie mentalnej bohatera i silnie rezonującym przesłaniu o wydźwięku społeczno-politycznym.
P.S. Jeśli stworzyłem wrażenie ze zbyt krytycznie spostrzegam aktorstwo
Stuhra, to dla oddania jemu jednak zasłużonej chwały, jako aktorowi z
ogromnym dorobkiem i naturalnymi właściwościami, postuluje przyznanie mu jakiejś wymyślnej nagrody za wybitną scenę picia Pepsi. Jeśli równocześnie pozwoliłem finalnie nieszczęśnikowi, który przebrnąwszy przez labirynt powyższych sformułowań i tez z pasją w chaosie udowadnianych, do końca tekstu dotarłszy pomyśleć, że tylko na starcie kokietowałem - to dziękuję, chyba najbardziej za wyrozumiałość. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz