wtorek, 18 stycznia 2022

Seurapeli / W co grają ludzie (2020) - Jenni Toivoniemi

 


Kamerą przede wszystkim z ręki kręcony, jak na film "gadany" z istotnym udziałem dynamicznych ujęć, bowiem montażysta dość regularnie zmienia perspektywę, a operator żwawo gania za postaciami. Cała intryga zapleciona wokół spotkania przyjaciół po latach, a w obsadzie weekendowego zlotu też nowi ich partnerzy, ale i nadal w sercach żywe jeszcze stare związki i flirty pomiędzy nimi. Te wszystkie młode porywy serca i ich dotychczasowe nieudane finały. Każdy ma jednak już teraz własne osobne życie, w rożnym stopniu poukładane lub całkowicie niepoukładane. Ktoś notuje drobne wzloty, inny akurat z obciążeniami codzienności pikuje, bądź akurat po finalnym upadku jest w totalnej rozsypce. Zjazd odbywa się w izolacji od świata zewnętrznego, w towarzystwie dobrego żarcia i oczywiście alkoholu, więc można by się spodziewać jakiegoś Michaela Myersa lub Jasona Voorheesa, który upuści nieco krwi dosłownie, ale to nie ta bajka, nie ten pomysł na emocje. Tutaj gwoździem programu fińska łaźnia parowa zamiast atrakcji serwowanych przez jakiegoś odszczepieńca. Wyłącznie długie rozmowy, burzliwe dyskusje lub niezobowiązujące żarty i wszystkie one wraz z wmieszanymi we wszystko wspomnieniami i nieprzepracowanymi skutkami dotychczasowych związków/relacji daje ogromne prawdopodobieństwo wybuchów emocjonalnych i wewnątrzgrupowych fluktuacji. Tych pozytywnych ale i tych negatywnych na traumatycznych fundamentach wzniesionych. Dzieje się międzbohaterami sporo i cały pomysł opiera się właśnie na popularnym ostatnio w kinie problemów międzyludzkich przepracowywaniu, poprzez tych problemów rozgrzebywanie. Wyszło bardzo dobrze i nie ma się prawa widz nudzić, ale że to poniekąd znowu to samo, to nieco przewidywalnie. Zabawnie i poważnie, wszystkiego tyle ile być powinno, a wręcz reperkusji i zwrotów akcji po korek. Pomimo wszystko za mało czegoś co pozwoliłoby, aby było maksymalnie ekscytująco. Można się czepić że z deczka za mocno podkręcone i że częściowo twardego realizmu w "akcjach" brakuje, ale przecież (właśnie!), kto za ludzkimi wyborami trafi?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj