Kamerą przede wszystkim z ręki kręcony, jak na film "gadany" z istotnym udziałem dynamicznych ujęć, bowiem montażysta
dość regularnie zmienia perspektywę, a operator żwawo gania za postaciami. Cała intryga zapleciona wokół spotkania przyjaciół
po latach, a w obsadzie weekendowego zlotu też nowi ich partnerzy, ale
i nadal w sercach żywe jeszcze stare związki i flirty
pomiędzy nimi. Te wszystkie młode
porywy serca i ich dotychczasowe nieudane finały.
Każdy ma jednak już teraz własne osobne życie,
w rożnym stopniu poukładane
lub całkowicie niepoukładane.
Ktoś notuje drobne wzloty, inny akurat z obciążeniami codzienności pikuje, bądź
akurat po finalnym upadku jest w totalnej rozsypce. Zjazd odbywa się w izolacji od świata zewnętrznego, w towarzystwie dobrego żarcia i oczywiście
alkoholu, więc można by się spodziewać
jakiegoś Michaela Myersa lub Jasona Voorheesa, który upuści nieco krwi dosłownie, ale to nie ta bajka, nie ten pomysł na emocje. Tutaj gwoździem programu fińska łaźnia parowa zamiast atrakcji serwowanych przez jakiegoś odszczepieńca. Wyłącznie długie rozmowy,
burzliwe dyskusje lub niezobowiązujące
żarty i wszystkie one wraz z wmieszanymi
we wszystko wspomnieniami i nieprzepracowanymi
skutkami dotychczasowych związków/relacji
daje ogromne prawdopodobieństwo wybuchów
emocjonalnych i wewnątrzgrupowych
fluktuacji. Tych pozytywnych ale i tych negatywnych na traumatycznych
fundamentach wzniesionych. Dzieje się między bohaterami sporo i cały
pomysł opiera
się właśnie na popularnym ostatnio w
kinie problemów międzyludzkich przepracowywaniu, poprzez tych problemów rozgrzebywanie. Wyszło
bardzo dobrze i nie ma się prawa widz
nudzić, ale że to poniekąd znowu to samo, to nieco przewidywalnie. Zabawnie i poważnie, wszystkiego tyle ile
być powinno, a wręcz reperkusji i zwrotów akcji po korek. Pomimo wszystko za mało czegoś
co pozwoliłoby, aby było maksymalnie ekscytująco. Można
się czepić że z deczka za mocno podkręcone i że częściowo twardego realizmu w "akcjach" brakuje, ale
przecież (właśnie!), kto za ludzkimi wyborami trafi?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz