środa, 26 stycznia 2022

Donnie Brasco (1997) - Mike Newell

 


To jest tak, że od specjalisty w kategorii brytyjska obyczajówka dostaje się obraz z kategorii amerykańska gangsterka i z początku się nie dowierza i zaraz po chwili nie ufa. Mike Newell to przecież wówczas był człowiek raczej od kilku bez większego echa wybrzmiałych pierdółek i zaraz potem mega hitu Cztery wesela i pogrzeb, czyli niby kina lekkiego i przyjemnego, ale i posiadającego swoją ambicję. Miał swoje wielkie pięć minut popularności, natychmiast spróbował je zdyskontować po raz pierwszy za sprawą Nieprawdopodobnej historii i po raz drugi właśnie pomysłem na stylistyczną zmianę o nim skojarzeń. Tak jak pierwszym z wymienionych widzowie byli usatysfakcjonowani, tak drugim chyba wręcz bardziej, jednak przeskoczyć popularności mega hitu z Hugh Grantem i Andie MacDowell absolutnie nie zdołał. To jest też tak chyba, że wówczas w tandemie z mistrzem gatunku w osobie Richarda Curtisa wszystko prądziło jak prądzić aby odnieść ogromny sukces komercyjny powinno i pomysł idealnie wbił się w widza potrzeby. We współpracy z innymi scenarzystami wyszło po prostu inaczej, a jak w dalszej przyszłości kariera Newella się potoczyła raczej tylko poprawne tytuły powstałe, dobrze o niej nie świadczą. Donnie Brasco jednak wypalił i ta typowo gangsterska historia oparta na faktach i podparta na znakomitych nazwiskach, idealnie odnajdujących się w rolach mafijnych zakapiorów mnie pamiętam porwała i dzisiaj do niej wracając czuję ogólnie podobnie, choć rzecz jasna na tyle sporo się w branży filmowej zdarzyło, zmieniło i ewoluowało, iż wrażenie z przeszłości przewyższa naturalnie to współczesne. Mój gust jest już znacznie bardziej wysublimowany niźli był przed ćwierćwieczem i sam sposób obecnego kręcenia stawia te jakby nie patrzeć i się nie oszukiwać już dość leciwą produkcję, w świetle najbardziej korzystnym przede wszystkim przez pryzmat sentymentu. Nie ma co co jednak kręcić nosem, bowiem film broni się znakomicie. Są tu więc wszystkie komponenty które sprawiają, iż włoska gangsterka po "amerykańsku" tak kopie i tak kopała. Jest napięcie,  wyraziste postaci, charakterystyczne potoczyste dialogi i jest fundamentalna pierwszorzędna historia, fachowo przez język filmu opowiedziana. Są kapitalne kreacje i rodzaj niezwykle ważnej z nimi widza więzi oraz coś ekstra, czyli mocna psychologiczna rozkmina. Zatem jest grubo i jest tym samym git!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj