niedziela, 24 kwietnia 2022

Tove (2020) - Zaida Bergroth

 

Wyemancypowana zanim stało się to modne. Wolna, nie spętana obyczajowymi konwenansami, zanim o jakiejkolwiek tolerancji dla lesbijskiej orientacji zdążył ktokolwiek pomyśleć. Tworząca na marginesie, niedoceniana, ignorowana, w końcu dostrzeżona, lecz myślę nigdy w pełni zrozumiana. Kobieta z niebywałą wyobraźnią, artystyczną duszą i przenikliwą inteligencją. Skromna, na pierwszy rzut oka oziębła i zdystansowana, w rzeczywistości ciepła i oddana, tak jak w tej naturalnej skromności paradoksalnie niezwyczajnie pewna siebie, choć w kwestii różnic klasowych odczuwająca przyrodzony wstyd wobec burżuazyjnej elity. To też jest ważny wątek tej opowieści i istotna część biografii autorki Muminków. Wpływająca na poczucie niższości z perspektywy towarzyszącej jej codziennej praktycznej biedy i także nie w pełni udanego doświadczenia zmiany środowiska identyfikacji, po odniesieniu sukcesu pośród europejskiego środowiska artystycznego. Obraz nakręcony drżącą kamerą z ręki, tym samym podkreślając emocjonalną wartość fabuły, ponadto nie unikający kontrowersji i nie skupiający się wyłącznie na artystycznym rozwoju bohaterki - traktujący jej prywatne słabości i długie miłosne niespełnienie, jako tło dla serii życiowych perypetii i rozterek. Bowiem to piękne kino skupiające się na porywach serca targających i równowagi uczuciowej poszukiwaniu. Wizualnie spójnie z właściwościami osobowości postaci i z lirycznym charakterem narracji. Europejskie kino najwyższej jakości, pod względem wrażliwości i artyzmu wyprzedzające co najmniej o jedną długość ostatnio dobre, lecz dość schematyczne i bezpieczne amerykańskie produkcje biograficzne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj