Stało się to co myślę musiał się stać, bo dłuższe ignorowanie takiej osobliwości w country stylistyce nie wchodziło w grę, nawet jeśli gatunek w tej swojej najpopularniejszej wersji jawi mi się od gówniarskich czasów synonimem kiczu. Oczywiście country oczami i uszami Orville'a Pecka to żadne wieśniackie plumkanie, tylko rasowa bo bardziej korzeniami sentymentalnego bluesa i soulu uzupełniona, lecz obowiązkowo mimo wszystko przebojowa amerykańszczyzna, która pełnymi garściami czerpie z twórczości takich tuzów jak Elvis Presley, dalej Johnny Cash i Roy Orbison, bądź całej plejady wokalistów z kapitalnymi głosami, którzy nie zapisując się w historii archetypicznej amerykańskiej nuty jakoś wybitnie głośno, swoją bogatą spuściznę kolejnym pokoleniom pozostawili. To z czym Orville przychodzi jest zarazem klasycznie oczywiste muzycznie, natomiast wizerunkowo dla równowagi zdecydowanie osobliwe. Na pierwszy rzut zamaskowany cowboy, wyglądający jednocześnie jak hybryda hiszpańskiego Zorro i meksykańskiego wrestlera, ten (zaskoczenie :)) obywatel Kanady sprzedaje tandetnie pozłacany wizerunek zewnętrzny, a wnętrze jego to wrażliwość daleka od tej jaką kojarzymy z południowym typem macho. W tekstach miłość i samotność z nostalgicznym sznytem, a technicznie kapitalne operowanie głębokim głosem oraz producencki szlif z najwyższej półki. Nie będę się rozpisywał, bowiem praktycznie nic nie wiem o scenie jaką reprezentuje, więc napiszę tylko wprost z serducha, że emocjonalnie wciska się gość w moją wstydliwą wrażliwość (zamykający All I Can Say jednak by sobie darował). Gadają ludzie i sugerują, iż podobno epka Pony jest jednak znacznie ciekawsza i nawet gdyby naprawdę Bronco w konfrontacji z nią było obniżeniem jakości kosztem potrzeby wykorzystania mainstreamowej szansy, to ja nie potrafię się oprzeć temu albumowi, bez względu na fakt ile w tych piętnastu kompozycjach jest szczwanie przemyślanej emocjonalnej manipulacji, tak samo banalnych rozwiązań i jak bardzo są one przewidywalne, bowiem brzmią doskonale i powodują że czuję się błogo i w ogóle chciałbym być jak Orville Peck. Muszę już teraz koniecznie sprawdzić w całości to co otworzyło drzwi, tudzież już wprowadziło Orville'a na salony.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz