Wykorzystano tu dość rozbudowane wprowadzenie w konteksty społeczno-polityczne, ale także zawodowe i rodzinne bohaterów, aby w odpowiednio przygotowanym momencie wciągnąć widza we właściwy przedmiot dyskusji. Innymi słowy zaintonowano wstęp, podkreślono zawiązanie akcji i jej kulminację, a dalej rozbito na czynniki pierwsze wreszcie wszystko, co jest konsekwencją splotu skomplikowanego splotu okoliczności i uwarunkowań kulturowych. Wyszedł konsekwentny w każdym calu dramat dochodzeniowo-sądowy, kompleksowo przemyślany pod względem koncepcji tematycznej i scenariusza - z tezą precyzyjną oraz pod tą tezę rozpisanymi argumentami. Film z pewnością ciężki w odbiorze, o dużym ciężarze gatunkowym, podzielony na rozdziały w których osobista perspektywa spostrzegania sytuacji konfrontuje się podczas kluczowej rozprawy z istotnym dla budowania napięcia wykorzystaniem w narracji retrospekcji, a sama klamra finałowa może zaskoczyć, biorąc pod uwagę początkowe wątki i kadry. Niemal do końca równolegle śledzimy dojmującą relację z kobiecego koszmaru przechodzenia przez procedury i mierzenia się z traumą gwałtu i o męskim piekle stawiania odporu zarzutom oraz już na starcie wydanego wyroku. Film obiektywnie wyważony, w sposób odpowiednio do niejednoznacznej sytuacji zdystansowany, być może jednak subiektywnie dla kogoś kto z problemem osobiście się zetknął, przez ten pozornie zimny prawniczy charakter pozbawiony jasno ukierunkowanej empatii, czy ogólnie perspektywy głębszej wrażliwości. Ja także nie mam pewności czy taka do bólu neutralna formuła do mnie trafiła, mimo iż zdaję sobie sprawę że taka była fundamentalna koncepcja, by podważać i poddawać w wątpliwość, bez jakiegokolwiek stronniczego emocjonalnego angażowania. Kino które merytorycznie zaprzecza stereotypom i jednocześnie potwierdza schematy myślowe - zaprzecza tym obyczajowym, potwierdza zaś, iż Francja w tej poprawności politycznej się zagubiła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz