Wagi Blanco - jedna wielka rodzina. Szef jak ojciec, dba naturalnie nie tylko o kondycję firmy, ale jak zatroskany patriarcha firmowego rodu otacza opieką pracowników, martwiąc się oczywiście aby coś nie przeszkodziło tej wielkiej familii w funkcjonowaniu. Tak się składa że szefuńcio spodziewa się ważnej komisji, a kilka trybów ludzkich w maszynie zaczyna szwankować. Komplikuje się sytuacja, bo zwolniony pracownik robi zamieszanie protestując przed bramą wjazdową, bo stary pracownik nie radzi sobie z synem, którego towarzystwo na złą drogę sprowadza, bo wreszcie pracujący bez dotychczas jakichkolwiek problemów na kluczowym stanowisku przyjaciel z dzieciństwa ma akurat skomplikowane relacje z żoną. Bo to i tamto i szef aby spokój zapewnić i zadbać o wizerunek biznesu coraz głębiej w tematy nie tylko prywatności kumpla się zagłębia, odkrywając kolejne tajemnice powiązań. Ponadto szef jak to szef, który ma pozycję i kasę także dostaje to na co ma ochotę i ściąga tym samym na siebie konsekwencje romansiku. Wówczas robi się mega zabawnie, akcja jeszcze mocniej przyspiesza i po drodze dramatycznie gęstnieje, kończąc mimo wszystko kosztownym, ale jednak zaprowadzonym porządkiem. Chyba? :) To co się dzieje sporo zabawy widzowi dostarcza i zapewnia intrygująco spędzone dwie godziny podczas projekcji. Kilka odrobinę już wytartych schematów z popularnego ostatnio kina zapętlanych i napędzających katastrofę interakcyjnych emocji oraz dobre paliwo dla uniknięcia mega powagi w postaci ironii na pierwszym planie, a w tle wyjściowy dla historii mały świat relacji opartych na zależności w kapitalistycznym systemie dobrowolnego wyzysku. Bardzo solidna czarna komedia i do tego Javier Bardem w formie, więc git!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz