poniedziałek, 13 listopada 2023

The Killer / Zabójca (2023) - David Fincher

 

Na starcie to napisze, iż znów film Finchera tak od strony obrazu, wygląda jak film Finchera - barwy mam na myśli i kompozycje umieszczone w kadrze brudnym niepokojem woniące. David Fincher jest ponownie emocjonalnie sterylny i w swoim stylu odseparowany jakby w sposobie narracji, gdzie główne rzeczy dzieją się w wewnętrznym monologu bohatera, zilustrowanym sugestywnym przekazem zdjęć wykonanych przez fachowego operatora. Te monologi Fassbendera mogą kojarzyć się z Podziemnym kręgiem najbardziej, a też i wizualna strona z Grą o jeden poziom od największego dzieła mistrza słabszą. Jednak Zabójca jest chyba zupełnie rożną konwencją, a już z pewnością odmienną od wielu innych opowieści o zawodzie speca od sprzątania. No może nie w stu procentach, bo kiedy patrzyłem na to co zrobił Fincher, to gdzieś moje myśli uciekały w kierunku znacznie bardziej melodramatycznie-nostalgicznego Amerykanina Antona Corbijna. To skojarzenia kontekstowe i pojawiające się fragmentarycznie, bo nie mogę dać odpowiedzialnie do zrozumienia i to w żadnym razie, że jest to coś wprost jeden do jednego. Nie wiem również czy finalnie bardziej podobał mi się ten film czy plakat do niego, bo przyznaje że oprawa graficzna go promująca bardzo w oko mi wpadła. Rzecz ogólnie sprowadza się w treści do zemsty i zimnego profesjonalizmu, którego to oto zadziwiający brak chwilowy doprowadził do konsekwencji, jakie kolejne reperkusje i finałową puente budują. Określę Zabójcę nieco prowokująco i ironizująco, poprowadzonym narracyjnie metodycznie dydaktyzmem dla potencjalnych adeptów zawodu mordercy na zlecenie, z przylepiającymi się do świadomości oczywistościami w stylu „empatia jest zagrożeniem”, „nikomu nie ufaj”, czy szerzej filozoficznymi aforyzmami w stylu „od zarania nieliczni wykorzystywali licznych…”. Na szczęście z doskonałym flowem Fassbendera, bez nadmiernego udziału też sensacyjnych sterydów i z sekwencją walki może mało realistyczną, ale za to spektakularnie mocarną. Bez szans na status ikonicznego mega hitu i bez zagrożenia obelgą mega shitu - że tak to wprost ujmę. Bardzo wysokie stany średnie - z atutem bycia JAKIMŚ w gatunku. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj