wtorek, 2 stycznia 2024

Volver (2006) - Pedro Almodóvar

 

Dla dobra wzrokowego mojego i znużenia poirytowaniem niecałkowitego, dobrze że jest tu  Penélope i jeszcze lepiej, iż jest jako kobieta zaradna - energetyczna babeczka pracująca, ale w takiej formie wizualnej że można się skupiać zamiast na filmie wyłącznie na jej walorach. Natomiast Almodóvar, jak to Almodóvar - on minus pretensjonalny ton, równa się nie Almodóvar i Almodóvar minus dopieszczona symbolizmem forma ilustracyjna, jak i minus kontrowersyjny temat, to też nie jest wówczas prawdziwy Pedro. Volver ma to wszystko pod korek i jeszcze w dodatku ma w obsadzie wspomnianą muzę (odmienianego w historii europejskiego kina we wszystkich mistrzowskich konfiguracjach skojarzeniowych) Almodóvara, więc dla męskiego konesera kobiecej urody i każdego kto jest świadomy co artystycznie i intrygancko Pedro oferuje i z jakim zapasem dystansu trzeba go zgłębiać, nie może być zawiedziony, bowiem z tych składników musiał wyjść wzorcowy Almodóvar i Pedro modelowy wyszedł. Scenariusz pełen dziur logicznych, zbiegów okoliczności, nieracjonalnych decyzji, trafniej określając umowności, bowiem nadrzędnym celem jest przecież skonstruowanie zakręconej intryżki z kilkoma quasi twiścikami. Dystans, dystans i jeszcze raz dystans widzowie! Bez dystansu zamiast się uśmiechnąć, kiedy rozwój zdarzeń zdaje się cokolwiek zabawny, to pewnie włączyłoby się oburzenie, że z logiki Pedro robi sobie lekkie żarty, a tak uśmieszek i przejście automatyczne nad tym do porządku dziennego. Inaczej mówiąc, zamiast niemożliwe, niemożliwe? Niemożliwe - no zobaczmy co z tego wyniknie. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj