czwartek, 16 maja 2024

All of Us Strangers / Dobrzy nieznajomi (2023) - Andrew Haigh

 

Mogłem się spodziewać że będzie dobry, a jestem pod ogromnym wrażeniem, bowiem mimo że maksymalnie sentymentalny to jest znakomity. Od początku mocno pomiędzy jawą a snem hipnotyzująco mrocznie tajemniczy i nawet sobie przez moment po dwóch pierwszych scenach pomyślałem, że to taki klimat wampirzy, a główny bohater jak dziecko nocy poszukujący okazji by wyssać trochę cieplej krwi z ofiary włócząc się po nocnym Londynie, kiedy okazało się, iż fascynująco odpowiedzialny za scenariusz człowiek przenosi nas z teraz do "kiedyś" z życia samotnego geja (konserwatywne lata 80-te), gdzie rodzice pewnie zamiast wówczas działań odrzucających skrzywionego seksualnie syna bądź ślepych na w teorii oczywiste poszlakowe sygnały, wręcz przeciwnie dumni są z niego i jego osiągnięć bez kontekstu homoseksualnego, z pełną akceptacją na niego spoglądający - przyznaję kapitalny motyw na otwarcie. Ciepły dom, kochający się rodzice - cudowna wycieczka w marzenia senne, kiedy dzieciak realnie prawdopodobnie kompletnie porzucony samemu sobie, gdyż matka z ojcem sparaliżowani przerastającym ich społecznie nieakceptowalnym wyzwaniem. Bardzo magnetyczna ta subtelnie nastrojowa formuła narracyjna, konfrontacja z klimatem brytyjskich ejtisów, konstatacja na temat męskiej wrażliwości idealnie spuentowane hitem Pet Shop Boys i wspierające bardzo dobre wrażenie związane z przemyślaną treścią kapitalne aktorstwo, ale też jestem pod wpływem wyrazistego operowania intensywnym kolorem i pracy całościowej operatora, lecz powinienem teraz rzecz jasna jako heteryk ale podatny na artystyczną estetykę napisać, że wszystko fajnie, ale sceny męskie łóżkowe to przesada i można byłoby sobie je w tej quasi fantasy konwencji darować, ale niby z drugiej strony czemu, jeśli na przykład film ten jest kierowany do społeczności LGBT+ i jak dojrzały człowiek nie ma problemu z różnorodnością ludzkich popędów (oczywiście nie krzywdzących jednoznacznie innych), to niby jaki problem. Oglądam przecież dobre kino dla przyjemności obcowania ze świetnie opowiedzianymi historiami, a ta jest bezdyskusyjnie taka i w dodatku ma w sobie coś wyjątkowego. Połączenie realizmu z myśleniem magicznym w postaci tych sennych podroży w czasie i inscenizowaniu relacji z rodzicami, przepracowując zapewne traumy z prawdziwych wydarzeń i tu jest jeszcze klucz do sedna oraz jak się okaże twist być może niepotrzebny, o którym cicho sza! Niezwykła to terapia, traum oswajanie te ucieczki w przeszłość i rozmowy jakby po fakcie z rodzicami wciąż młodymi. Przyznaję że mnie to dotknęło jako wzruszające doświadczenie, kiedy przyglądałem się temu poczuciu winy jakie w człowieku jako rodzicu eksploduje czy pęka i w trudnej lecz w atmosferze wyrozumiałości i wybaczenia zostaje przewalczone. Jeden z najmądrzejszych i najczulszych filmów jakie widziałem, no ale ten finał - trochę za grubymi nićmi uszyty szok.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj