niedziela, 19 maja 2024

Fontaines D.C. - Skinty Fia (2022)

 

Spóźniona o dwa lata to o "nowości" rozkmina, bo o istnieniu Fontaines D.C. i płycie Skinty Fia od dłuższego czasu i od momentu wydania doskonale wiedziałem, ale w uszko nie wpadło to co w teledyskach licznych proponowali, a może gdybym był bardziej uparty i zrzucił z siebie wówczas impregnowanie na tego rodzaju granie, to opóźnienia by nie było. Jednak jest, gdyż człowiek to nie zawsze reaguje trafnie i na czas, a przyzwyczajenia i uprzedzenia, to często nawet i pierwsza człowieka natura, więc o Skinty Fia nie wtedy, a teraz i to z zupełnie mnie zaskakującej perspektywy. Fan "brytyjskości" w szeroko rozumianym rocku w punkt trafi z inspiracjami jakie akurat (przepraszam za tą brytyjskość :)) Irlandczykom podczas tworzenia swojej nuty towarzyszyły, a to oczywiście postpunkowe korzenie i po trosze (a może bardziej niż) britpopowe wpływy (ten look i ta w głosie maniera :)), jednak tak jak w przypadku Idles przefiltrowane przez tak osobistą muzyczną wrażliwość, jak i dopieszczone aranżacyjnie bez trzymania się sztywno jakichkolwiek stylistycznych reguł. Świetne harmonie, bo Skinty Fia jest tak samo piosenkowe jak wymagające oraz duże zaangażowanie w równie mocno wpływający na efekt końcowy storytelling, a wszystko to z dużą swobodą i poczuciem, że zespół jaki za tym krążkiem stoi będzie wciąż i wciąż za każdym kolejnym razem lekko zaskakiwał i trudno od niego oczekiwać płyt powtarzalnych - i prawidłowo. Subtelny eksperymentalnie, niejednorodny brzmieniowo, jakby rozmyty w też triphopowych klimatach, z wyczuciem niemu swój styl zwierzający, chociaż absolutnie nie tracąc kontaktu z postpunkowym fundamentem, kojarząc się przez pryzmat wokalu natrętnie ze wzmiankowanym britpopem. Przede wszystkim jednak zasysany konsekwentnie, otwierający za każdym razem szerzej wrota do zrozumienia co takiego wyjątkowo intrygującego kryje się w tej z pozoru mało odkrywczej nucie, jaka bez erupcji napięć kapitalnie korzysta z bujających uniesień i hipnotyzujących wibracji. To była ich trzecia produkcja, a obecnie już za najbliższym zakrętem czeka na premierę oczekiwany czwarty album, który jak powyżej napisałem zanim jednak na wzmianki trafiłem i zapoznałem się z singlem promującym, przynosi zaskoczenie, bowiem Fontaines D.C. zdaje się jak domniemałem, nie trzymać utartego szlaku i podobnie do wspomnianych Idles idzie w tym kierunku, który czuje, bo naturalnie jego intuicja im podpowiada. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj