piątek, 24 maja 2024

Priscilla (2023) - Sofia Coppola

 

Priscilla powstała na podstawie szczerej książkowej relacji z bardzo bliskiego, ale i toksycznego związku, czyli to co Sofia Coppola filmowo zaadaptowała, to z pierwszej ręki wspomnienia Priscilli, więc wierzymy jej na słowo, że było jak było. Młoda niewinna i chyba lekko naiwna dziewczyna trafia w bardzo skomplikowany świat figur woskowych. Złota klatka, blichtr - iluzja, bajka zamieniająca się z czasem w koszmar. Stąd to co obserwujemy przypomina poniekąd jedną z wcześniejszych prac córki wielkiego reżysera, bowiem podobną sytuację, chociaż wiadomo zakończoną ekstremalnie brutalnie opowiadała ona w przypadku Marii Antoniny. Tam też od merytorycznej zawartości ważniejsza była forma, zatem i tym razem doceniam ładne zdjęcia stylowej scenografii oraz pięknych buzi bohaterów, ale w historię rozczulającej laleczki i egocentrycznego, faszerującego siebie i ją chemią narcyza nie daje się wciągnąć, gdyż najzwyczajniej kompletnie bez dramaturgii usypiacz nie mógł osiągnąć tego co udało się w podobnej konwencji Pablo Larraínowi. Spencer to było mięcho, a Priscilla nuda wyzuta z grubszych emocji i nawet przez chwile zanim złapałem skojarzenie z dziełem genialnego zamerykanizowanego Chilijczyka pomyślałem, iż może tak po prostu wyglądał ten świat wewnętrznej pustki, ale litości - Larraín prześwietlał podobną złotą klatkę i jak intensywnie z pulsem podskórnym prześwietlił, to jak sobie przypomnę, to ponownie mam ciary. Priscilla w tym kontekście jest płaską i bezbarwną niestety, jedynie ambitną w założeniu, niespełniającą oczekiwań realnie próbą skoncentrowania się na kimś innym niż Królu, ale ten Król nawet jeśli spychany na margines, to i tak dużo ciekawszy niż laleczka, która u boku Króla staje się rozczarowaną zewnętrznie i rozgoryczoną wewnętrznie kobietą. 

P.S. Jeśli już musiałbym pochwalić, to chyba za to że Coppola spróbowała pokazać rewers historii jaką z ekscytującą pompą pokazał ostatnio Baz Luhrman, ale jak on zaskoczył mnie bardzo na tak, to Sofia wręcz przeciwnie. Cenię Sofię, raczej nie przepadam za Bazem - widzisz więc człowieku, że nie przewidzisz. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj