środa, 8 maja 2024

Grand Magus - Iron Will (2008)

 

Nie pierwszy w dyskografii, ale pierwszy na jaki wpadłem krążek Grand Magus. Wpadłem ja na niego około lata 2008, bowiem wiadomo kto tutaj za mikrofonem jako lider stoi i ile ten ktoś (który za tym mikrofonem stoi) zwojował dołączając do (jak śmiem twierdzić) wciąż najfajniejszego projektu stworzonego przez Michaela Amotta, a który to z kolei projekt, jakoś nie miał szczęścia do frontmanów, którzy na dłużej stawali się jego głosem - choć zaiste farta miał i myślę wciąż ma do wokalistów z najwyższej półki. Janne "JB" Christoffersson w moim mniemaniu to był wówczas dla Spiritual Beggars strzał w dziesiąteczkę precyzyjny, choć oczywiście oryginalny wokal w osobie Christiana "Spice" Sjöstranda, to również absolutny top topów i gdy wychodził pierwszy album z JB, to miałem obawy, bo człowieka nie znałem i do Spice'a byłem przywiązan. :) Ale nie gadam/piszę tutaj ani o Sjöstrandzie, ani też o Spiritual Beggars, tylko krążku Grand Magus, jaki (powtarzam) był moim ich debiutanckim w odsłuchach i uznaję bezdyskusyjnie (nie będę się przekonywał do nieprzekonywalnego :)), iż nadal najlepiej mi wchodzi, więc w sumie mając dość mało fanatyczny stosunek do heavy metalowego hymnicznego skandynawskiego grania, mnie by wystarczył wyłącznie on i może jeszcze poprzednik lub gdyby to miały być trzy albumy, to jeszcze Hammer of the North z roku 2010-ego - bowiem najzwyczajniej tego rodzaju epickiej nuty w nadmiarze mi nie potrzeba, a nawet jest wskazane by jej kosztowanie ograniczać. Mam na myśli oczywiście granie potężne, z ogromnym ładunkiem męskiego pierwiastka wojowniczego - takiego które może się kojarzyć z archetypicznym Manowar, a jakie jednak w przypadku Iron Will nie wciska się z każdą kompozycją w ramy gatunkowego kiczu i tym samym różni się wyraźnie od tego, co Janne od kilku już materiałów studyjnych powiela w formule niby takiej samej, ale przez wzgląd na detale, zupełnie dla mnie nieprzyswajalnej. Stąd Iron Will TAK, wszystko po roku 2010 NIE i nie będę tutaj się tłumaczył dlaczego i gdzie te drobiazgi wpływające na taki, a nie inny stan rzeczy. Kto dopuszcza do siebie granie owe, ten pewnie czuje i temu jemu wyjaśniać nie trzeba, a jak ktoś nie dopuszcza to na cholere mu ta wiedza. Natomiast jeśli ktoś zamierza dopuścić - to się siłą rzeczy sam przekona, bo zrozumie, jeśli w ten świat dumy, honoru i hymnów sławiących wymienione wraz z zamiłowaniem do skandynawskiej historii się wpląta. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj