Aberracje
umysłu
jej królewskiej
wysokości.
Szaleństwo
wywołane jak się okazało kiedy rozwój wiedzy pozwolił dotrzeć do prawdy, prawdopodobnie porfirią
i komplikacje rodzinne oraz polityczne związane
ze skandalami jakie Jerzy III w
takim stanie
wywoływał.
Król funkcjonujący
w ustawicznej malignie, lecz mimo to nie pozbawiony względnie
trzeźwego
rozumowania, kiedy sytuacja
wydała się
wymykać
spod kontroli, bowiem choroba na jaką cierpiał, to dolegliwość fazami się objawiająca i w nieprzewidywalnych odstępach czasowych powracająca. W akcji lekarze
i szarlatani, używający metod konwencjonalnych, jak tych wywołujących kontrowersje, zdziwienie czy wręcz niesmak (Pana doktora jednego zafiksowanie na wyglądzie stolca i takie tam ;)). Nowoczesne próby
leczenia, a może pogłębiania
królewskiego
obłędu, bowiem za kulisami intensywna walka o władzę z synusiem najstarszym o podrażnionej ambicji i słabiutkim charakterkiem, perfidnie wykorzystywanym. Przyznaję się teraz i natychmiast posypując głowę popiołem twierdzę stanowczo i odpowiedzialnie, iż film Nicholasa Hytnera swego czasu gdy wchodził na ekrany i całkiem sporą furorę robił został przeze mnie nonsensownie zignorowany, a dzisiaj obejrzany objawia się jako oparta naturalnie na faktycznych wydarzeniach i z pasją wznosząca się
na wysoki poziom dynamiki wyliczanka królewskich
ekscesów, jak i z wybornym poczuciem humoru oraz błyskotliwością godną brytyjskich ironicznym komedii opowiedziana historia zakulisowego intymnego dramatu człowieka. Narracja jest niezwykle żwawa
przez co ogląda się
znakomicie, forma tryska energią i osobliwie groteskowe
postaci uatrakcyjniają
pulsujące
tempo. Ponadto do listy zalet dodać należy genialne aktorstwo (m.in. Nigela Hawthorne'a, Helen Mirren), wręcz
mimiczne "szaleństwo" i zapadające głęboko w pamięć
sceny z komedii która
staje się
dramatem,
by skończyć
się opartym o fakty cudnym happy endem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz