Zrobiona wizualnie na styl Marylin Monroe Ellen Barkin i kilkunastoletni, wyglądający odrobinę na upośledzonego Leonardo DiCaprio. Gdzie jest dzisiaj aktorsko Ellen nie mam pojęcia, zniknęła (chyba że jej nie zauważam) po kilkunastu latach intensywnej kariery, a gdzie jest Leonardo? Leonardo jest na szczycie, wciąż i wciąż. Obok nich w jednej ze swoich najmocniejszych kreacji Robert De Niro, więc obsada u Szkota hollywoodzka i akcja osadzona w Ameryce przyznaje jak na wychowanego daleko od Nowego Świata przekonująco oddaje charakter jankeskiej rzeczywistość lat pięćdziesiątych, a sama fabuła prosta życiowa historia matki i chłopca porzuconego przez ojca biologicznego, oparta o autentyczne wydarzenia łapie za serduszko, bo jest tak jak autentyczna tak naturalnie zagrana i ciepło opowiedziana. Matka samotnie wychowująca mało zdyscyplinowanego (ale kocha syna i syn kocha mamę), bo zagubionego dorastającego kawalera i facet mamy ze swoją jak sie okazuje oswojoną z przemocą domową rodzinką. Mamusia za miękka i wychowawczo (w sensie skutecznie przed głupotami powstrzymująca) nieudolna, stąd w akcie desperacji oddaje go pod kuratele faceta, który jak to przeciętny samiec naładowany testosteronem zabiera się za jego tresurę i popisujący się przed kumplami maminsynek z miejsca z pseudo cwaniaczka robi się potulnym zastraszonym barankiem, z chwilowymi już tylko buntowniczymi inklinacjami i nawet zrodzonymi ambicjami. Obyczajówka zatem bardzo życiowa, o twardej męskiej wychowawczej łapie, bardzo cierpkiej męskiej przyjaźni - dojrzewaniu nagle i według metod bezkompromisowych. Dla dobra gówniarza, który bez interwencji mógłby ostro popłynąć, a tak poddany dyscyplinie i obowiązkom nie ma czasu na ściągające kłopoty pierdoły. Film o tym o czym dzisiejsi postępowi moderatorzy metod wychowawczych zapomnieli i wszyscy mamy do czynienia z efektami ich kompletnego braku zrozumienia problemu i tym samym bezstresowego wychowania - innymi słowy wychowania bez zaznaczania granic. Prawda że niezła, odkrywcza rozkminia? To jedno, a drugie, lekcja historii kulturowych i społecznych kontekstów, w znaczeniu objawienia roli kobiety i jej miejsca w życiu mężczyzny. Lekcja mocno wstrząsająca, bowiem czasy to mężczyzny jako Pana i władcy w swoim domowym królestwie, a kobiety jego wiernie znoszącej upokorzenia poddanej. Wkrótce jednak emocje wybuchają i jest rzeź, a po rzezi jest puenta i wraz z napisami końcowymi informacja kto napisał o sobie książkę na której podstawie Michael Caton-Jones ten film nakręcił.
P.S. A ogólnie to warto, gdyż to jest bardzo dobre kino.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz