piątek, 25 marca 2022

Hereafter / Medium (2010) - Clint Eastwood

 

Zdarzył się oto Eastwoodowi taki film ostro krytykowany, któremu przecież formalnie to niewiele można zarzucić, a jedynie temat podjęty i jego banalne sfinalizowanie może budzić zdziwienie, bo Clint przyzwyczaił że mocno stąpa po ziemi, podrzucając materiały do głębokiego tak emocjonalnego przeżywania jak intelektualnego analizowania. Wprost pisząc, że nie zajmuje się w żadnym razie tak wątpliwą i bezpośrednio w religii osadzoną metafizyką. Medium łamie ten jego racjonalny kanon, ale prócz podjęcia się niezwykłego jak na człowieka o tęgiej umysłowości i nie mniej tęgiej aparycji zagadnienia z pogranicza niemal science fiction, obraz nakręcony został w typowy dla legendarnego aktora i reżysera (lecz dodać muszę z przykrością że nie wywołujący jak zazwyczaj ekscytacji) sposób. Myślę mimo wszystko, iż to szczęśliwie wystarczająco wyraźne, że w kompletnie urojone dziwactwa to się nie wciska, a jeśli już podejmuje dialog z niewyjaśnionym, to na własnych zasadach, opowiadając dzięki postaciom o kwestiach uniwersalnych. Doświadczenie otarcia się o śmierć, to u niego punkt wyjścia z szerszą analizą i zadania właściwych mądrych pytań, a nie karmienia się sensacją i fantastyką paranaukową. Nie byłby też sobą gdyby nie dotknął czułej struny i nie pobudził emocji widza, pozostawiając niniejszym po projekcji chociaż mały ślad istotnie ważnych refleksji. Mimo wszystko Medium to obraz za ckliwy i coś w proporcjach składników się jednak nie zgodziło, stąd z całą świadomością istnienia w koncepcji Eastwooda dobrego pomysłu, to praktycznie powstał zakalec może zjadliwy, ale sporo do idealnego smaku i konsystencji temu wypiekowi zabrakło. Ponadto nie opanował do końca Eastwood pokusy nadmiernego filozofowania, a brak bezpośredniego odniesienia do działania wyższej istoty nie spowodowało uniknięcia tego rodzaju wzniosłej duchowości i co by dobrego o obrazie nie pisać, jest on zwyczajnie również mało angażujący. Ja miałem problem aby się odnaleźć w tej na trzy historie podzielonej narracji i czułem że moje zainteresowanie słabnie zamiast wzrastać, stąd biorąc pod uwagę kto tym projektem kierował, jestem jednak zawiedziony i lojalnie ostrzegam wszystkich w filmach Clinta zakochanych. Jeśli rzecz jasna jeszcze Medium nie widzieli, a jak widzieli, to mogą krytykować lub chwalić. Odpowiednio przede wszystkim pracę samego mistrza i przy okazji powyższy bełkotliwy tekst, przez tegoż (na dobre i złe) mistrza wielbiciela spisany.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj