niedziela, 27 marca 2022

The Interpreter / Tłumaczka (2005) - Sydney Pollack

 

Ostatnia fabuła niezwykle popularnego przez kilka dekad Sydney’a Pollacka. Nakręcona zaledwie na trzy lata przed jego śmiercią, kolejna próba zmierzenia się z historią w założeniach intrygującą, natomiast w rzeczywistości mocno przesadzoną, w której raczej nie anonimowi autorzy scenariusza (Steven Zaillian, Scott Frank i Charles Randolph) powiązali światową ekonomię z polityką i ludobójstwem, używając mnóstwa pozbawionej realizmu wyobraźni, z całym gigantycznym splotem zbiegów okoliczności w roli przewodniej. Ogólnie warsztatowo dramatu mimo wszystko nie ma, ale i dramatu wiarygodnego  w sensie logiki i emocji raczej nie ma się co spodziewać, bowiem tylko względnie sprawnie gra tu właśnie opowieść i więcej niż przyjemnie gra sfotografowany Nowy Jork oraz porządnie gra i niewinnie z buźki wygląda Nicole Kidman. Nad całością kontrolę przejmuje żywe tempo narracji, klasyczny szlif prowadzenia jej w taki sposób, aby niepokój efektywnie i efektownie sprzęgał się z napięciem i tym samym, nawet naciągana intryga widza pochłaniała. Nudy kompletnej brak, tak jak kompletnie brak szansy na obejrzenie czegoś oryginalnego i zwyczajnie szkoda, iż kopiowanie sprawdzonych rozwiązań jakich w setkach już się obejrzało, odbiera większą przyjemność z obcowania z klasycznym hollywoodzkim kinem. Sydney Pollack w zasadzie zawsze trzymał poziom, niemal kurczowo właśnie wiążąc się ze schematem. Szablonem z pewnością nie gardził i to kopiowanie metody wraz z używaniem podobnych narzędzi, gwarantowało równą formę i zarazem sto procent pewności że akurat totalnej ekstazy filmowej nie zaznamy. Tłumaczka to potwornie bezpieczny wybór wówczas siedemdziesięcioletniego reżysera, który sam pojawiając się na chwilę przed kamerą nie wyglądał na człowieka w końcowej fazie życia. Świeżości twórczej jako argumentu mu brakowało, ale w doskonale mu znanych ramach nie można stwierdzić zmęczenia czy starczego zanudzania. Zatem śmiem twierdzić, że karierę fabularną zakończył obrazem dokumentnie wstydu mu nie przynoszącym, a i jego całościowy dorobek mimo obciążenia upływającym czasem trzyma się nieźle.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj