niedziela, 16 kwietnia 2023

Niebezpieczni dżentelmeni (2022) - Maciej Kawalski

 

Krótko to taki nasz Kac Vegas w starym Zakopanem, czyli podobne jak w hollywoodzkim hicie mamy sklejanie. Konieczne sklejanie będące wynikiem palimpsest alkoholowych oraz popeyotlowych akcji, w sensie konsekwencji pohalucynogennych i wyrywkowego z pamięci nocy minionej wyłuskiwania faktów w atmosferze bardzo zdystansowanej, choć trup w salonie jest jak najbardziej prawdziwy. Ponadto odważne w pomysł na scenariusz zaangażowanie nazwisk młodopolskiej cyganerii - Witkacy, Boy oraz ich kumple Bronek Malinowski i Joseph Conrad, plus cała masa innych postaci historycznych. Szaleństwo zaiste, stąd skrajne emocje zabawa Maćka Kawalskiego w karykaturalne sytuacje wzbudziła, od uciechy że takiego niepoważnego kina więcej w naszym smutnym grajdołku potrzeba, po radykalne stwierdzenia, że to kicz wyjątkowy, więc musiałem sam zobaczyć, bowiem ta antyreklama dająca całkiem realną reklamę nie będąc argumentem decydującym, tudzież kluczowym, przysłużyła się jednak ostatecznie szybkiej decyzji. Postaci wymienione już od lat stoją w czołówce interesujących mnie biografii artystów nietuzinkowych i to one przede wszystkim były jednak lepem wystarczającym, a podsumowując seans mogę napisać, że może i to w tej formule tandeta, ale przez chwilę nawet tandeta wdzięczna, więc te ustawiczne fajerwerki z ekranu dla mojej mało wciąż poważnej wrażliwości okazały się do przyjęcia. Dialogi półpetarda, aktorstwo też petarda w połowie i ten na kobiety pies Dorociński nie taki w stu procentach kwadratowy, a za to fenomenalny i najlepszy bezdyskusyjnie pośród ostro przerysowanych i warsztatowo dobrych kreacji Mecwaldowski, jak i trzymający wciąż fason i standardowo dobry Andrzej Seweryn oraz jakże milutki i po swojemu grający nasz eksportowy ostatnio koteczek - szanowany do tej pory masowo od Odry po Bug i od Bałtyku po Tatry Kot Tomasz. Wyszedł z tego niezły kabaret z którego z początku intrygującego obrazu z czasem powietrze uszło i po połowie stylizacja miast wciąż ciekawić, to ona irytowała i chciałem momentami uciec i żeby mnie już nie maltretowano tą jednak mimo kilku zalet potwornie groteskowo płytką ideą. Nie chcąc wyjść na pod szyjkę szczelnie zapiętego turbointeligenta bez dystansu uznaję, że skoro komuś w multipleksach w ilości przynoszącej zysk, to pozbawione kompletnie INTELIGENTNEJ brawury szoł zawróciło w głowie, to jest to wystarczający powód aby w przyszłości Pan reżyser i scenarzysta skorzystali z biografii innych barwnych postaci historycznych, kręcąc kontynuacje Niebezpiecznych Dżentelmenów amerykańskim wzorem właśnie. Otwieram listę z nazwisk propozycjami. :)

P.S. Wahałem się czy post scriptum dorzucić i niech będzie mój wstyd dorzucam! Dla mnie to kojarzyło się z ekspresją C.K. Dezerterów i wizualno-operatorską koncepcją Sanatorium pod Klepsydrą, a może cholera jaskrawszej Ziemi obiecanej, więc to chyba mimo zachowania koniecznego marginesu w porównaniu komplement i mam gdzieś, że to jakaś głupkowato pieprznięta historia i być może też taka sama moja wycieczka skojarzeniowa. Jeszcze bardziej myślę brawurowa niż pomysł na ten film.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj