wtorek, 25 kwietnia 2023

Regulate - Regulate (2022)

 

Cieszę się i przytupuje sobie machając przy okazji bańką jednocześnie z tej radości, bo oto odkąd drugim albumem Turnstile mnie do siebie przytulili i swoimi dźwiękami wyszczelali po mordzie, to ja szczęśliwy że nie dosłownie poobijany, w międzyczasie doczekawszy się od Amerykańskich dzieciaków trzeciego jeszcze znakomitszego krążka (do myśli przewodniej poproszę!) - poszukiwałem zajawki czegoś równie lub co najmniej prawie tak dobrego w gatunku hard core'a potraktowanego z nostalgią i dla równowagi nowocześnie eklektycznego. Znaczy rozglądałem się dookoła, bowiem nie miałem wątpliwości iż Turnstile z takim potencjałem na wielkość wziął się znikąd, a nawet jeśli wypłynął nie na fali wznoszącej się popularności klimatów z przełomu ejtisowo-najtisowego, to z pewnością pociągnie za sobą, może nie trend, ale na pewno większe zainteresowanie opisaną lakonicznie powyżej stylistyką. Tak czy siak będzie w przyszłości z graniem około hardcore'wym w wydaniu właśnie dalekim od radykalnego trzymania się wyłącznie formalnego szablonu i ile dobrego przyniesie estetyce znowuż zwiększone zainteresowanie, to ja mam już wspomnianych nowych mistrzów w postaci Turnstile, a teraz jeszcze kolejnych, podobnie zdolnych i znakomicie łączących w intensywnych większości strzałach dobry pop z mieleniem brutalnie gitarowego mięcha - bez spiny, że starszy kolega wycierający od dekad deski zapyziałych klubów uzna i da do zrozumienia w tonie ściśniętego dupska, że to taki hard core'a dla dzieciaków. Może to zabrzmi dość paradoksalnie, ale myślę że chłopaki z Regulate mają właśnie odwagę większą niż typki szczelnie pokrywający swoje rozbudowane łapska kolorowymi malunkami, bo robią coś swojego i bez oglądania się na ewentualny poklask ze strony twardogłowej elity sceny. A może się mylę i wszyscy od lat narzekający że klasyczny h/c zszedł na wieki do undergroundu cieszą się że pojawiają się młodzi potencjalni herosi bez kompleksów i bohatersko wznoszą gatunek na nowy poziom, pokazując swoim rówieśnikom, iż nie tylko wulgarnymi rapsami młodzież żyje, a ożenić melodyjną chwytliwość, aranżacyjną pomysłowość i agresywne riffy, to jednak absolutnie nie znaczy sprzeniewierzyć się ideałom sceny. Nie ukrywam że nie byłem nawet w latach dziewięćdziesiątych szalikowcem legendarnej nowojorskiej sceny, a jeśli już mnie coś w niej mocniej zainteresowało, to nie były to rzeczy do bólu stricte core'owe, a takież które łączyły konwencje i z kilku czasem mało kompatybilnych teoretycznie formuł tworzyły nową spójną jakość. Stąd (jak się zorientowałem) drugi krążek w dotychczasowym dorobku Regulate chłonę jak podczas kąpieli moja gąbka pachnącą świeżutko pianę, bo lubię brawurowo napisane i tak też odegrane hity - szczególnie kiedy hity te nie są banalne i krzyczą do mnie, że to dopiero bardzo dobry doskonałego początek, a w gościach którzy je skręcili buzuje energia i talent, więc słucham i wierzę iż zrobią z tych dwóch kiedyś jeszcze kapitalny pożytek. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj