To jest to zakrzyknąłem, kiedy kompozycje zatytułowaną Title Track premierowo odtworzyłem, bowiem tego od zakończenia kariery The Dillinger Escape Plan do wypełnienia po nich przestrzeni, pośród premier mi brakowało. Nie byli w stu procentach zdolni by mnie usatysfakcjonować pogrobowcy TDEP za jakich uznaje prowadzonych przez Billy'ego Rymera (perkusistę Dillingera) Thoughtcrimes. Luki nie wypełnili z prostej przyczyny, że czegoś najistotniejszego w ich nucie po czasie mi brakowało, a tego czegoś absolutnie nie zabrakło na Celebrity Therapist, bowiem The Callous Daoboys są najzwyczajniej oryginalni, a w ich muzycznej hybrydzie (uwaga) metalu, hardcore'a, jazzu, popu i trance'u z rozbudowanym instrumentarium, w którym skrzypce zostały niekonwencjonalnie zaaranżowane, jest wszystko czego bym oczekiwał i też mnóstwo czego nie byłem w stanie sobie do tej pory uświadomić, że w formule bliskiej dillingerowej by pasowało i efekt spójności osiągało. Polirytmiczna napierdzialnaka cudownie ożeniona z chwytliwym i niebanalnym młodzieńczym popem, to raz. Zero oczywistości i każda nuta wbita w punkt. Żaden chaos aranżacyjny, tylko kompletna precyzja w konstrukcjach przemyślanych dogłębnie struktur, by numery stanowiły całość, a każdy motyw mimo iż zaskakujący i pozornie zakłócający rytm, w rzeczywistości miał sens - to dwa. Ciągłe wyraziste akcentowanie dźwięków, w obłędnym przewrotnie planie na piosenkę w absolutnie niepiosenkowej masce - trzy. Cztery i pięć natomiast, to intensywność dźwiękowego przekazu i jego złożony wokalnie emocjonalny charakter oraz błyskotliwie wnikliwe i abstrakcyjne punktowanie ponurych żartów otaczającej społecznej rzeczywistości. Sześć na finał - osobowości i osobliwości konstelacja, czego rezultatem nieprawdopodobnie ekspresyjne pomysły, które opowiadają historie - słowem i muzyką. Dlatego też śmiem twierdzić, iż to nie tylko zespół, grupa osób odnajdująca się w realizacji podobnej pasji, ale sposób na skuteczną, a na pewno gigantycznie twórczą terapię. Od ponad dwóch tygodni moi obecnie ulubieni nerdzi i adehadowcy w jednym. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz