czwartek, 13 kwietnia 2023

Sirrah - Did Tomorrow Come... (1997)

 


Donoszę maksymalnie subiektywnie, iż dwójka Sirrah była w muzycznym sezonie roku dziewięćdziesiątego siódmego oczekiwana i dwójka Sirrah jak się okazało zawartością zaskakiwała, bo nie mogłem po premierze powiedzieć żeby brzmienie złagodzili, a wręcz przeciwnie owo brzmienie jak na standardy stylistyki podkręcili oraz przede wszystkim, co było słychać wyraźnie skomplikowali struktury, nieszablonowo często je urozmaicając. Charakter ogólny nie uległ jednak ekstremalnym przeobrażeniom, a tylko grając niby wciąż gotycki doom, zagrali go w sposób odróżniający od konkurencji, aranżując klawisze i tematy tak nowocześniej, jak wbrew przewidywaniom bardziej dynamicznie. Nie było mowy aby Did Tomorrow Come... po kilku odsłuchach znudziło, tak też trudno było rzec, iż szybko zapoznałem i zaprzyjaźniłem się z nowym materiałem, a poznawanie go w szczegółach i na wskroś jego prześwietlenie, by nie tylko doświadczyć ale i zrozumieć, trwało chwilę dłuższą niż zasadniczo bywało z większością albumów z gatunku. Wyzwanie z DTC przerastało to sprzed lat kilku, kiedy ACME odkrywałem i siłowanie z nim, a najbardziej przyzwyczajanie do dość sterylnej produkcji wymagało cierpliwości, a docenienie finałowe pracy młodych muzyków przyszło z lekkim poślizgiem - może nie dopiero kiedy okazało się, iż Sirrah jako projekt kończy się jedynie na dwóch wymienionych albumach. Cisza jaka długo docierała z obozu ekipy i w końcu przykra informacja o zakończeniu działalności sprzyjała naturalnie zbudowaniu przywiązania do tego co wydać zdążyli, ale też wkrótce zakomunikowanie, że to może koniec Sirrah ale skład, a dokładnie jego fundament nie złożył jeszcze broni i w niedalekiej przyszłości powróci jako nie wprost, ale w jakimś sensie kontynuacja misji pod tajemniczą nazwą The Man Called TEA, dawało nadzieję. Pierwsze próbki świeżych dźwięków osadzone w rozbudowanej elektronice były z pewnością interesujące, jednak tym czym się zaczęło (Sketchpad#1 - demo), tym się skończyło i to byłoby na tyle w tej za krótkiej historii. Szkoda, bardzo szkoda!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj