piątek, 2 sierpnia 2024

Body Double / Świadek mimo woli (1984) - Brian De Palma

 

Brian De Palma po fenomenalnym uwspółcześnionym remaku Człowieka z blizną robi film. Robi film zaskakujący, odważny, niepoważny, campowy i wychodzi mu film na dwoje babka wróżyła, bo opinia się podzieliła. Powstaje obraz bardzo specyficzny, przyjęty nieszczególnie gorąco i raczej z perspektywy czasu zapomniany w filmografii reżysera. Trochę w połowie hitchcockowskie kino (nie tylko przez to podglądactwo z okna jednak nie na podwórze), bowiem w zupełnie innych okolicznościach miejsca i czasu, a i skupione jednak na odmiennych też niuansach (ta zamierzona estetyka kiczu) i w ogólności gdyby nie druga faza, niczym odcinek telenoweli przeniesiony w bardziej szerokie, wypasione plenery, lokacje, bądź Colombo czy innego Kojaka jeden z epizodów (Kojaka nie, wróć!) - taka tu aktorska przesada. Efekt uzyskany jest zwyczajnie groteskowy, przerysowany i tandetnie naciągany. Akcja niby względnie wartka, a nudą irytującej maniery jednak trąca. Pomysł niby sztampowy (faza pierwsza), a jednak w połowie rozwija się w kierunku takim o jejku włochatym i robi się z tego dziwaczny misz masz konwencji. Poza tym odważnie na golaska Melanie Griffith i przez moment w garniturku Frankie Goes to Hollywood ze swoim największym wyluzowanym hitem w pikantnej klubowej oprawie się pojawia. Dużo tego za dużo, choć w stu procentach intencjonalnie, stąd też wręcz budzący uśmieszek, ale nie aż tak gigantyczny by z poczuciem politowania mieć do czynienia. Mógł krytyków w sumie podzielić, a gdybym był jednym z nich, to bym się długo nie wahał i stanął pomimo wszystko po stronie nie zachwyconych, bo trochę bez sensu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj