wtorek, 16 marca 2021

Black Rain / Czarny deszcz (1989) - Ridley Scott

 

Klasyka według Ridley’a Scotta, ale też  pełną gębą kultowy dramat sensacyjny, w gatunku w którym w latach osiemdziesiątych powstało masę produkcji i w pamięci mojego pokolenia na zawsze nie tylko przez wzgląd na sentyment pozostaną. Oglądane najczęściej już po przełomie politycznym roku 89-ego działały na smarkatą wyobraźnię znacznie pewnie mocniej, niż wszystkie te współczesne akcyjniaki na młodzież dzisiejszą. Traf jednak chciał ze Czarny deszcz tak się dobrze przez lata w filmografii starszego z braci Scott zakamuflował, że jedynie fragmentarycznie w moim życiu się pojawiał, a jeśli kiedyś seans w całości odbyłem, to chyba zwyczajnie (choć to chyba mało prawdopodobne) o tym zapomniałem. Nie rozumiem jednak jak to możliwe, bowiem film to w estetyce detektywistycznej wzorcowo nakręcony, lecz także kapitalnie łączący rozrywkowo potraktowaną akcję, ze świetnie skrojoną intrygą. Co by też o schematach gatunkowych krytycznie nie napisać, to trudno o złapanie oddechu, bowiem akcja jest soczysta i napięcie ustawiczne prym wiedzie. W dodatku dobrze wykorzystano potencjał kulturowych różnic pomiędzy jankeską brawurą (zachodnim relatywizmem), a azjatycką dyscypliną (japońskim honorem), przez co film jest ciekawy również przez pryzmat, pisząc w tonie naukowym, socjologiczny. :) W dodatku klimat jest tak znakomicie nakreślony i mrokiem gęstym po korek nabity, że mimo iż osadzony w teraźniejszości dzięki egzotycznym azjatyckim lokacjom niemal tak futurystyczny jak w innym, kilka lat starszym i jeszcze głośniejszym dziele Ridley’a Scotta. Obsada cała poza tym świetna i ma się rozumieć jak zwykle Michael Douglas ekstra. I tylko ten minus  nie związany z merytorycznym na Black Rain spojrzeniem, a wyłącznie z osobistą nostalgiczną potrzebą na koniec muszę podkreślić, że takie filmy kręcono wyłącznie kiedyś. Dzisiaj straszna w tym segmencie dobrych, bo z serduchem kręconych sensacyjnych obrazów posucha. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj