środa, 10 marca 2021

Supernova (2020) - Harry Macqueen

 

Sporo męskich przytulasków, ogólnie wzajemnej troskliwości i okazywania uczuć w dojrzałej wiekowo i mentalnie gejowskiej relacji. To już na starcie wyklucza przychylność każdego kinomana, który reaguje alergiczne na wątki homoseksualne w filmie i będzie z góry powodowało u wielu widzów poczucie dyskomfortu, chociaż naprawdę to nie ma się do czego doczepiać, gdyż wszystko co powiązane z intymnością jest tutaj typowo po brytyjsku, czyli możliwie wstrzemięźliwie ukazane. Ponadto obraz to o żadnym wydźwięku pro tolerancyjnym wobec mniejszości seksualnych, a o chorobie zwanej demencją i jej wpływie w początkowej fazie na wzmocnione czasem bliskie ludzkie relacje. Para po zapoznaniu się z lekarską diagnozą wyjeżdża na urlop, który jest nostalgiczną podróżą do miejsc z młodości. Serią pięknych wspomnień przywoływanych i skazaną na porażkę próbą ocalenia ich przed zapomnieniem. Dosłownie z bezradności wobec problemu pędem do ucieczki - choć jeszcze przez chwilę przed tym co nieuniknione. Powstało zatem dobre brytyjskie kino, bez fajerwerków oczywiście, lecz zamiast nich z głębokim spojrzeniem na dramatyczne okoliczności oraz z doskonale wyważoną grą dwóch fantastycznych aktorów. Choć nie wykluczam że będą też tacy widzowie, którym męsko-męski charakter relacji nie będzie przeszkadzał, a mimo wszystko uznają film Harry'ego Macqueena emocjonalnym zakalcem. Kwestia gustu, kwestia smaku - kwestia poziomu wymagań. Jednego wszak jestem pewien, że widoki dzikiej angielskiej przyrody każdego będą w stanie zachwycić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj