czwartek, 4 marca 2021

Slayer - God Hates Us All (2001)

 

Domniemam, iż tylko po części rozumiem dlaczego God Hates Us All już od premiery nie zaskarbił sobie mojej większej sympatii. Nie przyjąłem zawartości szóstki z tak wielkim entuzjazmem jak to kilka lat później się zdarzyło, gdy premiera Christ Illusion nastąpiła. Pierwsze to pewnie przekonanie, iż to Dave Lombardo ze swoim siłowym aczkolwiek finezyjnym graniem, powinien nabijać tempo pod riffy Hannemana i Kinga. Po drugie (co uznaje za argument ten właściwy, bez ironii), to fakt że numery z albumu z 2001 roku zwyczajnie są bardziej w dezorientacji poszukujące niż eksplorujące klasyczny charakter nuty Slayera. I może byłoby inaczej (bo nie jestem fanem stagnacji), gdyby te kompozycje buszując fragmentarycznie po nowych terytoriach, odkrywały ścieżki do dalszego rozwoju na tyle aranżacyjnie atrakcyjnie, że byłyby punktem odniesienia dla przyszłej twórczości zespołu. Tak akurat nie jest, a nawet jeśli kilka z ciosów nagranych po wydaniu God Hates Us All może być kojarzona z grzebaniem w agresywnym hardcorze, crossoverze bądź punku, to one znacząco ciekawsze, gdyż przekornie napiszę iż po prostu przejrzystsze, czytelniejsze i oprawione w lepsze brzmienie. Dla mnie numery z analizowanego albumu są zwyczajnie nieznośnie chaotyczne, a sound wykręcony nazbyt brudny, czy wręcz zgrzytliwy - więc przyjemność z jego odsłuchu może przyjść wyłącznie wtedy gdy po kilkukrotnym zapętleniu nastąpi naturalnie rodzaj przyzwyczajenie aparatu słuchowego do niego. Gdy jednak wrzucam pomiędzy krążków innych odsłuchami, jestem poddawany próbie która często kończy się wciśnięciem przycisku stop i przerzuceniem się właśnie na Christ Illusion. Być może wciąż nie jestem odpowiednio przygotowany na docenienie jakości God Hates Us All - czego nie wykluczam, bowiem pokory na szczęście wobec dźwięków u mnie jeszcze sporo. Z drugiej jednak mańki, jeśli nie spieprzam przed podziałami rytmicznymi The Dillinger Escape Plan, to dlaczego płoszy mnie God Hates Us All? Zastanawiam się i kombinuje – wyciągam prosty wniosek, że to jednak coś nie tak z tym krążkiem. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj