Hollywoodzka konwencja
biograficzna, narzuca mnóstwo ograniczeń natury formalnej i jest gatunkową estetyką, jedną z tych chyba najbardziej konserwatywnych. Bardzo rzadko pojawia się tytuł
biograficzny, który wychodzi poza ramy, proponuje coś nowego, świeżego i dzięki
temu już na starcie się wyróżnia. Trudno było się jednak spodziewać, by życie
Arethy Franklin ukazane zostało w sposób daleki od tylko odrobinę szorstko oszlifowanego
szablonu, rezygnując z klasycznych filmowych wytrychów i tak w rzeczywistości
jest. Respect, to film zrealizowany niewątpliwie znakomicie, lecz tylko z
perspektywy do bólu oczywistego przywiązania do sprawdzonego schematu. Film, którego
wartość oglądalności paradoksalnie tkwi w pozostawaniu wiernym standardowej
metodzie i w takim układzie też wrażenie zrobić potrafi, bo widz zrasta się z bohaterką i przeżywa jej koleje losu z ogromnym empatycznym zaangażowaniem.
Nie przeszkadza mu w tym pieczołowicie dobrana i wypieszczona przez speca od światła
wizualna strona i staranne, choć również niegrzeszące brawurą aktorstwo. Ponadto
jest jeszcze na całe szczęście ponadczasowa muzyka - całe tony znakomicie
opierającej się zębom czasu muzyki i ona robi rzecz jasna kapitalne wrażenie. Jej
puls fenomenalny, jej liryczna strona, dotykająca do głębi i pobudzająca, jako
całość emocje. Tu jest mnóstwo muzycznego dobra i trudno, aby widz z powyżej
zauważonych powodów wręcz rozczarowany brakiem odwagi realizacyjnej, mógł
poczuć się zawiedziony stroną odtwarzającą archiwalne występy i sesje
nagraniowe. Za te cechy pozwalam sobie sporo punktów ekipie odpowiedzialnej za
efekt całościowy przyznać i ze względu na to, ich pracę teraz polecam, a te
mankamenty wyrastające wprost z gatunkowej formuły, które powyżej wymieniłem,
stają się z tej perspektywy w umiarkowanym stopniu dla końcowej oceny istotne. Bowiem
powtarzam - występy, odtworzona ich atmosfera i choreografia, cud miód. Mnie to
wystarczyło, by było poruszająco, ale też zwyczajnie dla ucha miło.
P.S. Gwoli ścisłości i uzupełnienia - merytorycznie o charakterze jaki się wykuł w świecie zdominowanym przez autokratycznych mężczyzn, o sile zrodzonej z cierpienia duszy oraz o powracających demonach i wreszcie o sytuacji polityczno-społecznej i zaangażowaniu w ruchy wolnościowe, które przez frustracje mądrej kobiecie rozum odbierały. Bo dźwigała kilka ciężarów naraz i niestety one ją czasami przygniatały.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz