piątek, 16 września 2022

Don't Make Me Go / Nie opuszczaj mnie (2022) - Hannah Marks

 

Do obowiązkowego obejrzenia, bez poczucia straty dwóch godzin. Kino zaskakująco poważnie dramatyczne, lecz też takie któremu jednak bliżej do niedzielnego kina familijnego. Samotnie wychowujący nastoletnią córkę ojciec i nagła druzgocąca diagnoza, zmieniająca niemal zupełnie perspektywę spojrzenia na przyszłość. Typowe codzienne problemy w relacji z dorastającym dzieckiem i co się okazuje (eureka) przez pryzmat śmiertelnej choroby mało istotne spięcia o drobiazgi. Ukrywanie dramatycznej prawdy i podróż przez Stany jako okazja do pogłębienia relacji i przygotowania na zbliżającą się tragedię. Jednak mimo że w tle historii choroba stanowi głównego rozgrywającego, to w centrum uwagi nie stawia ojca, a córkę i jej zmagania z dojrzewaniem. Stąd ta opowieść ma więcej w sobie z lajtowego kina dla nastolatków i (dla zbudowania balladowej atmosfery) tworzącego jego fundament gatunkowy kina drogi, niż z nadętego kina psychologicznego. Warsztatowo trzyma równy poziom, choć mieszając z lekka stylistyki, absolutnie nie wychodzi poza schematyczne myślenie o gatunku. Im dalej tym lepiej, im więcej, tym bardziej - kilka bardzo mocnych emocjonalnych scen tąpnięć, przy okazji szansa dla widza skłonnego do kontemplacji na otwarcie pewnie już otwartych oczu, by spróbować przepracować być może własną, nie byłbym zaskoczony skomplikowaną przeszłość. Posiada też Don't Make Me Go w sobie atut fundamentalny - zjednujący sympatię urok i subtelnie chwyta się bardzo wartościowej i pouczającej koncepcji. Łapie za serducho i nie czyni tego korzystając z banalnych sposobów na uzyskanie efektu wzruszenia. Wyszukanych metod też nie poszukuje, bowiem wzrusza po prostu, bo jest prawdziwy. Pozwala nie tylko na refleksję, ale też chwile dobrej rozrywkowej zabawy. Więc ok, chociaż trudno by określić go jako feel good movie, mimo iż tym samym trudno nie mieć przez większość czasu takiego wrażenia, bo jednak ten finał, ale też ta puenta. No sam nie wiem, albo wiem jedno, że to piękne tak po prostu piękne było.

P.S. Miałem skojarzenia ze Spadkobiercami Alexandra Payne'a, lecz bez względu na swoją wartość, to jednak na pewno o poziom ambicji niżej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj