Jak sobie wymyślili tak prawie uczynili. Miały być trzy krążki w jednym (2021) roku, są trzy krążki w przeciągu właściwie 13 miesięcy kalendarzowych. A może do końca ich zapowiedzi nie zrozumiałem i jest jak miało być, bądź udało się, ale z drobnym poślizgiem zamknąć projekt w deklarowanym czaso-okresie. To opóźnienie to drobiazg, faktem jest że napisać materiał na trzy albumy i każdemu nadać taki kształt aby nieco go wyróżniał, to nawet w najdzikszych i najefektywniejszych latach dla hard rocka raczej się nie zdarzało. Regenerator zamyka składającą się z trzech części muzyczną wypowiedź i stwierdzam, że dokonuje tego z przytupem, choć nikt dysponujący zdrowymi zmysłami nie powie, że to jakiś olbrzymi skok jakościowy w stosunku do The Burden Of Restlessness i Acheron. To naturalne rozwinięcie koncepcji i świetne (oby już niedługo na tyle rozpoznawalne stylistyczne granie), że King Bufflo wejdzie o co najmniej poziom wyżej w branży i albo się zainteresuje lub pozwoli się zainteresować sobą odpowiedniej wytwórni, która to z większym rozmachem i profesjonalizmem zajmie się rozwojem kariery grupy. Na dziś bowiem jest to faza wciąż startowa, a nazwa nadal jeszcze mało rozpoznawalna na scenie, a niewątpliwie zespół posiada potencjał i z pewnością w jego kompozycjach jest przestrzeń na jego wykorzystanie. Póki co mamy kapitalną motorycznie retro stoner rockową jazdę, której cechą immanentną jej transowa istota, oraz fantastycznie rozwijane tematy melodyjne. Rytmika raczej jednostajna, a jak sobie tak King Bufflo teraz słucham, to mam wrażenie że podobne odczucia towarzyszyły mi kiedy to szwedzka Katatonia przechodziła od fazy black metalowej do tej jaka gdzieś na wysokości Viva Emptiness nabrała intensywnych rumieńców i wówczas dla mnie stała się tak na całego interesująca. Kumaci z miejsca strybią, że mówię o okresie Brave Murder Day - Discouraged Ones - Tonight's Decision, ale oczywiście totalnie umownie tutaj porównuje ją i King Bufflo. Bo przecież wiadomo, że wszystko ponad nakręcane tempo jest różne. Jednak nie obraziłbym się gdyby Amerykanie na kolejnym materiale zrobili może nie fikołka, ale jakąś ciekawą i sympatyczną figurą stylistyczną zaskoczyli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz