wtorek, 3 stycznia 2023

Mrs. Harris Goes to Paris / Paryż pani Harris (2022) - Anthony Fabian

 

Jak darzę sympatią te liczne pozytywne angielskie filmidła o minionej przed stu laty epoce, tak naturalnie irytuje mnie przesładzanie i spłaszczanie wszelkich w nich wątków, a emocji sprowadzanie do wzruszeń powierzchownych. He?! Oszukuje troszeczkę, bo gdybym nie tolerował tej prostoty i nie uważał, że takie manewry są walorem gatunku i pasują do przepięknych wizualizacji, w których architektura i wnętrza to jest coś absolutnie cudnego, to bym (logika, logika) takich filmów nie oglądał. Pewnie wówczas bezwstydnie bym się z nich nabijał, gdybym oczywiście jakimś cudem poświęcił im swój czas drogocenny. ;) Paryż pani Harris jest nieskomplikowaną i kojącą skołatane nerwy, pokrótce opowieścią o różnicach w społecznej hierarchii, odpowiednim urodzeniu, ale też w tle sukcesach cwanych nowobogackich oraz przywarach związanych z owym stanem, ale ponad tym o dobrych ludziach - ich marzeniach, których spełnienie jest nie tylko wypadkową posiadania odpowiednich funduszy i poczucia wysokiego poziomu estetyki. Być może gdyby był zagrany z odrobinę mniejszym wdziękiem i gdyby nie lekkie poczucie humoru, to te dwie noworoczne godziny z nim spędzone byłby nie do zniesienia. Na szczęście aktorstwo jest wyborne, ale scenariusz (umówmy się) to taki pic bajkowy i jeszcze nachalna kryptoreklama Diora, jak i (pozwolę sobie wytłuścić szkopuł) te trudne jednak do zniesienia happy endy, serwowane na zmianę ze smutkiem, bez których Paryż pani Harris nie mógłby być taki pouczający. Postawię sto funtów na każde Wasze uciułane dwieście, że jednak w animowanej formule zrobiłby dużo większą furorę w kinie. Córeczki z mamusiami byłyby zachwycone, a przykładni tatusiowie odespaliby częściowo szesnastogodzinne doby pracy. Proszę pierwszy fragment ostatniego zdania rozumieć jako poważny komplement i obejrzeć sobie w wolnej chwili Paryż pani Harris, jeśli tęsknicie szczególnie za ciepłym (mały paradoks) francuskim kinem z lat pięćdziesiątych lub sześćdziesiątych, albo potraficie sobie wyobrażać aktorów jako postaci rysunkowe.

P.S. Jest też ta bajeczka jak przystało na bajeczkę o miłości - miłości romantycznej pięknych i mądrych ludzi, cytujących wątki z egzystencjalizmu Sartre’a :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj