Ciekawe te wielkomiejskie obyczaje, ale ja ich nie znam! Nie znam takich akcji przedszkolnych, więc tym co zobaczyłem jestem lekko zaskoczony i silniej przerażony perspektywą dokąd to maniackie wręcz zaangażowanie rodziców zmierza. Sytuacje przedstawione oczywiście fikcyjne i zbudowane ze skrótów myślowych oraz szufladek w jakie wrzucamy poszczególne kategorie ludzi subiektywnie, ale jednak przez pryzmat i presję grupowych doświadczeń spostrzeganych. Jednakowoż nie mogę zakładać, że jeśli one pod szoł podciągnięte, to pozbawione jakiejś tam, bez względu na natężenie jednak autentyczności. Stwierdzam więc po gruntownym przemyśleniu tematu i przepracowaniu wrażeń, iż bez względu na wady (czasem topornie kwadratowe aktorstwo, dialogi na siłę szokujące i scenariusz histerycznie łaknący poklasku), to seans znośny, chwilami przezabawny i tragikomicznie przecudaczny, ale też pod tym całym galopem sytuacji (być może nie kompletnie na oślep), mądry i ku mojemu gigantycznemu zaskoczeniu przez kilka minut wzruszający. Przegięty - tak i warsztatowo budzący wrażenie iż niedopracowany, ale dynamicznie zmontowany i właśnie z dnem, może nie arcybłyskotliwym, ale dnem podwójnym. Bez odkrywczej puenty, ale z przekazem, a nie tylko pajacowaniem dla hajpu, w tym znaczeniu rozrywki dla tzw. odmóżdżenia. Stąd nie będę odradzał, wiedząc że nie odradzam takiej stereotypami napędzanej ekstremalnej symulacji życia, w której akurat netflixowy widz może zagustować. Bez urazy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz