Przyjaźń między duńskim i holenderskim narodem, pomiędzy bratnimi mentalnie (jak to bohaterowie sugerują) europejskimi duszami. Bo dwie (tychże nacji) rodzinki podczas włoskich wakacji się poznały i po wakacjach do siebie zaprosiły. Tak się zaczyna najmocniejszy horror sezonu! Niewiarygodne? Bombowy (bo jest eksplozja w finale) i smolisty (bo gęsty przez cały czas potwornie) horror w psychologicznym tonie, który (zgadzam się) mógłby nakręcić swego czasu młody Polański. Horror/ dreszczowiec w zasadzie, w którym napięcie budowane jest konsekwentnie z takich małych niekompatybilności związanych z rożnym spojrzeniem na rzeczywistość w praktycznym ujęciu, a widz dzięki temu otrzymuje z pozoru mało groźny, z lekka groteskowy psychologiczny wpierw thrillerek, który zdradza oczywiście symptomy, iż zdarzy się coś nieobliczalnie potwornego. I przepoczwarza się on w potwora, a muzyka towarzysząca tej przemianie nawet w ujęciach pomiędzy scenami dialogowymi krew żyłach może zmrozić. Nie ma zaskoczenia że pośród postaci z czasem coraz mniej chemii, bo konsternacja i rodzi się lęk z niekomfortowej niepewności. To tak jak nadmieniłem jednak tylko preludium, a dwa kwadranse po czterech wprowadzających, to jest taki koszmar, że (jak gdzieś ktoś zauważył) odebrany Wam zostanie sen spokojny, jeśli dotychczas taki mieliście. I to koszmar który programowo przeraża, ale ma też drugie dno, dno analityczne (które odpowiada na pytania na jakie nie odpowiada wprost niejasna motywacja bohaterów), bo jak się próbuje domyślić odnosi się do alegorycznego przedstawienia procesów zachodzących we współczesnym Świecie i przede wszystkim powszechnego przyzwolenia praktyczną biernością i niemocą na to, by dosłownie zło rosło w siłę. I wtedy zgadzam się, że zaczyna mieć to sens, bowiem finałowe pytanie i na nie odpowiedź „Dlaczego to robisz? Bo mi na to pozwalasz!” brzmi niczym tej rzeczywistości spuentowanie. Nie ignoruj więc zła, bo zło jak się już obudzi to zrobi wszystko by Cię zjeść, a Ty będziesz się tak przyglądał, obwąchiwał, zasłaniał wymówkami, aż wreszcie krzyk nie będzie miał już jakiegokolwiek znaczenia? Mlask mlask!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz