Teoretycznie doskonały urlop w fantastycznej lokacji. Piękna miejscówka, czyli urokliwe włoskie wybrzeże i gwarantowana słoneczna pogoda. Prawda że zazdro? ;) Tylko że dodatkowa, słono zapewne płatna atrakcja w postaci basenu, nie nadaje się do użycia i zdyscyplinowany właściciel zobowiązując się pod lekkim przymusem do jego „ogarnięcia”, zapewnia parze środkowoeuropejskich turystów, nie całkiem ciche doznania dźwiękowe, podczas jego nie tak jak obiecał błyskawicznego remontu, a chwila nieuwagi pracownika-emigranta z Bliskiego Wschodu obraca się w tragedie. Ufff! Tak się właśnie sprężyna do dalszych wydarzeń naciąga, a co dalej z tego wynika i jak mocno ona odbije można przekonać się poświęcając i oglądając, albo wyszukując spojlerów w sieci. Ja tylko dopowiem, że niby monotonnie, a jednak puls podskórny tej historii intensywny, bo napięcia nie brakuje kiedy relacje gęstnieją i sucha, napięta atmosfera pomiędzy małżeństwem zdradza symptomy kryzysu. Wystarczy jakieś przesilenie, coś przykładowo takiego jak błaha śmierć człowieka "bez imienia i nazwiska", wtedy bańka pęka, bo sytuacja przerasta i wyzwala lęki, uświadamiając że na pozór poprawna politycznie para (zapewne o liberalnych poglądach i na „soszialach” zatroskana o losy emigrantów) w sytuacji testu na człowieczeństwo, wykazuje się kompletną znieczulicą. Tak tą tajemniczą, głównie szeptaną, bądź przebąkiwaną pod nosem opowieść zrozumiałem - tak mi ona eskalującą ciszą wybrzmiała. Ascetyczny w formie, obraz z „nutką niepokoju nieopuszczającego włoskiego domu wakacyjnego ani na krok”, skoncentrowany na tłumionych emocjach, trafnie myślę rozpoznający procesy psychologiczne, które buzują w poddawanych oddziaływaniu długotrwałemu stresu postaciach, którego źródłem poczucie winy lub strach wynikający z grożących konsekwencji, ale też może nazbyt mało ekspresyjna opowieść o współczesnych kontekstach społecznych - to też daje wiarę. Można uznać film Agnieszki Woszczyńskiej za udany i jednocześnie potwornie nudny, jeśli jednak uda się wejrzeć w intencje reżyserki, to z pewnością nie można go uznać za obojętny. Oczywiście jeśli zaakceptuje się nikle atrakcyjną i kompletnie nie szałową formę, w której wszystko oprócz obrazu między wierszami lub wprost jednak pozostaje w domyśle.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz