poniedziałek, 8 maja 2023

Chleb i sól (2022) - Damian Kocur

 

Dobre bo polskie, dobre bo o polskiej rzeczywistości i według zasad dobrej współczesnej polskiej szkoły filmowej, gdzie duży pieniądz sponsorski nie gra decydującej roli, a o sukcesie, czyli teoretycznie o wartości, decyduje bystre spojrzenie na temat, jego autentyzm i przesłanie jakie w sobie zawiera. Gra aktorska jest w pytę i mieści się na granicy naturszczykowatości, ale bez amatorki zupełnej. Dialogi zasługują na przymiotnik prawdziwe, bowiem są jakby spisane z obserwacji życia, a narracja ogólnie jakby dokumentująca coś co wydarza się naturalnie, choć może robić wrażenie wyrywkowych ujęć. Jest też jeszcze jednak jeden szkopuł, że dykcja postaci lipna, albo realizacja dźwięku po raz kolejny praktycznie po polsku położona, więc trzeba mocno nadstawiać ucha, by usłyszeć i zrozumieć co też postaci mają do powiedzenia. To w moim przekonaniu problem i element tak specyfiki młodzieżowego ubierania w słowa myśli, jak i fakt, iż podstawa techniczna została położona, inaczej warsztatowy obowiązek fundamentalny nie dopieszczony, gdyż nawet jeśli sam obraz mówi dużo, to nawijka dopowiada jednak więcej o grupie w jakiej bohater przez wakacyjne miesiące funkcjonuje, a która go współwychowała i teraz do niej powracając nie czuje się w jej towarzystwie tak znakomicie, jakby niegdyś się widzowi mogło wydawać. Stąd tak samo Tymoteusz-Tymek obserwuje wzrost napięć na kluczowej dla scenariusza linii piękna polska młodzież - dużo mniej piękna obca kulturowo bliskowschodnia imigracja, jak sam przeżywa dyskomfort związany z przebywaniem pośród ziomków już o zupełnie dla niego obcej mentalności. On niby podobny im z wyglądu, ale jednak już student muzycznej akademii, z wielkimi planami na przyszłość, z doświadczeniem większego niż wyłącznie okolice dzielni świata, a oni w podobnych do jego sportowych czapeczkach i luźnych dresikach, jarający już akurat zioło nałogowo, wciągający rytualnie kebsy i słuchający wulgarnych rapsów, zamknięci niby we własnym getcie, więc mimo wszystko bardzo inni. Może i praca Damiana Kocura jest przez krytykę przeceniana i te wszystkie wielkie słowa jakie w jej kontekście padają są na wyrost, a może trzeba pamiętać, iż to debiut reżyserski dopiero i jak na pierwsze poważne zawodowe przedsięwzięcie film emocjonalnie robi wrażenie. On myślę przeraża i boli, a te sklejone schematycznie sceny są po prostu dobrze zainscenizowane oraz prezentują trafnie dostrzeżoną prawdę miejsca i czasu, posiadając głębszy symboliczny wymiar o dokumentalnym charakterze. Mnie Damian Kocur do siebie przekonał i przypomniał mi, że wszyscy wokoło jesteśmy raczej przez okres adolescencji w warunkach często ekstremalnych skrzywdzeni i tylko rożnie z tym poczuciem zranienia (po prawdzie spierdolenia) sobie radzimy, a że istnieją też praktyczne sposoby wypierania i budowania własnego poczucia wartości na krzywdzie innych zasługujące na napiętnowanie, to i trzeba o tym głośno krzyczeć, a to między innymi robi obiecująco reżyser w swoim PIERWSZYM długometrażowym filmie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj