piątek, 12 maja 2023

Nanna - How To Start A Garden (2023)

 

Nie tak daleko pada jabłko od jabłoni, która zrodziła islandzkie zjawisko pt. Of Monsters and Man, bo oto solowy album Nanny Bryndís Hilmarsdóttir występującej tutaj pod własnym imieniem (a ja myślałem, że to pseudonim i że być może tak jej mówią przyjaciele :)), niewiele różni do krążków macierzystej grupy i absolutnie nie mogę tego nazwać zarzutem, choćby się nawet chciało, bo niby po co robić coś co już się robi, a do tego robi bardzo dobrze. Chciałoby się teoretycznie aby znani muzycy/wokaliści jeśli już autorsko solowo chcą zaistnieć, to super by było gdyby spróbowali czegoś nowego, najlepiej mocno innego, aby można było zauważyć ich i najlepiej polubić dodatkowo w zaskakującym anturażu, niż pisać tak jak ja to teraz czynię, iż płyta jaka powstała jest piękna i można się w niej zakochać, ale gdyby zaśpiewał tutaj obok Nanny jej przyjaciel współ-wokalista Of Monsters and Men, to brzmiałoby to jak album ichże, właśnie w konstelacji dwa plus cztery. Hilmarsdóttir (tak tak - łamiemy sobie języczek) nowych lądów nie odkrywa, bywa że może być przez kogoś bardziej wymagającego skrytykowana, że znów to samo, a ileż tak można takim marzycielskim folkowym graniem, w nieco rockowej i nieco popowej, bardzo subtelnej poświacie? Można i ja nie czuję się wykorzystany, czy sprytnie na lep na jaki z przyjemnością łapałem się szczególnie w przypadku dwóch ostatnich materiałów OMaM schwytany. Włączam sobie How To Start A Garden na dnia zakończenie, kiedy słońce się za horyzont chowa i włączam sobie go, gdy dzień zaczynam, a w ciągu dnia zaniechuje tej praktyki, bo dwa razy dziennie wystarczy i cudownie jeśli nie przesadzę z częstotliwością odtwarzania, bo on się wówczas szybko nie znudzi, innymi słowy we mnie nie przegrzeje, bowiem ma jak każde dzieło zespołu Nanny malutką wadę, że jak go za dużo, to trzeba zrobić dłuższą pauzę, by wrócić jak się zatęskni, a ja nie mam ochoty za szybko jej robić, bo mnie HTSAG uspokaja i to jest fajne, nawet kiedy nie potrzebuję interwencji relaksacyjnej. Poza tym to bardzo intymne granie i śpiewanie liryków emocjonalnie własne i warto też sprawdzić co Nanna ostatnio przeżywała i jak sobie z tymi sytuacjami poradziła, jeśli się dziewczyny wrażliwość tak jak twórczość szanuje. Jeśli nie, to też nie widzę przeszkód by posłuchać jak powinny brzmieć urzekające melodie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj