niedziela, 28 maja 2023

Air (2023) - Ben Affleck

 

Wiem że istnieją tacy wariaci, którzy z logiem latającego Michaela każde obuwie obsesyjnie kupują i nawet ani myślą wstydzić się tego uzależnienia, a wręcz się nim wszem i wobec chwalą, oczekując nie zatroskanego przytulenia, a komunikatów zwrotnych brzmiących, że to imponujące. Bo właśnie TEN but z gigantycznej serii został założony przez przyszłą legendę, która swoją długą i intensywną karierą nadała mu znaczenie, a ludzie kochają amerykańskie historie wspinania się na szczyty i są też (he he) z natury gadżeciarzami. Na otwarcie dobrej zabawy nuta Money for Nothing i już jest (no) zajefajnie, a dalej w tle inne fajowskie numery z kolorowej ejtisowej ery. Ejtisowa nostalgia króluje i to jest jej level najwyższy, bo na wejście jak w pigułce przez ekran przelatuje dosłownie wszystko z czym rocznikowi 77 ten czas się kojarzy. No jasne, pamięć bywa sprytna i wywala to co z perspektywy żelaznej kurtyny słabe było, a pozostawia kolorowe obrazki, oczywiście rajską amerykańszczyzną pachnące. Tak jest i dobrze - co się będę siermiężnością zatruwał, jak jej zbytnio jako smarkacz w pełni świadomie nie doświadczyłem. Ale nie o tym, nie o tym - za to o tym jak złowić osiemnastoletniego Michaela, którego nazwisko jak się już wkrótce zechce okazać, ekspresowo wespnie się na koszykarskie szczyty. Akcja produkcji Bena Afflecka oparta jest na trzymającym doskonałe tempo słowotoku, może przegadana ale tak fantastycznie nabita dialogami, że wręcz podniecająco podbijająca dramaturgię i to w sumie nie jest zaskakujące, tego można było się spodziewać, więc zaspokajając oczekiwania daje spory zastrzyk rozrywkowej przyjemności. To mnie znakomicie bawiło i dawało także porcję rozrywkowo właśnie podanej wiedzy zakulisowej, jakiej do tej pory nie posiadałem, bo w temat głębiej nigdy się nie wbiłem. Sprzedano mi też tutaj przy okazji hollywoodzko spreparowaną filozofię podczas negocjacyjnego teatrzyku i to nie było żenujące, bo gdyby było, to by mi się włączyła czerwona lampka ostrzegawcza. Wyszło z pasją nakręcone, lecz naturalnie szablonowo milusie sportowe filmidło, bo sportowo-biznesowe i o czymś, co w sumie wartością wyższą nazwać nie można, ale za to jakim te sytuacje echem w branży się odbiły i jak zmieniły jej oblicze, to już miliardy dolarów w kieszeni szefa autora trafionego pomysłu i całej drużyny wspólników mega profesjonalnie prowadzonej promocji świadczą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj