Włamywacz uwieziony w pułapce miejsca które miał na zlecenie okraść. W apartamencie otoczony nowoczesnymi technologiami i w sumie miejscu zapewniającym jak się okazało tylko teoretycznie bardzo wysoki komfort pobytu. Wlazł tam ale wyleźć nie potrafi i trochę jak mniej błyskotliwy McGyver, próbuje znaleźć wyjście z mocno mieszającej jak się okazuje mu we łbie sytuacji. Mało słów, dużo dobrej pracy operatora, który dwoi się i troi by perspektywą miejsca i spojrzenia uatrakcyjnić niemy niemalże obraz. Gra tu Willem mocno życiem zmęczony i przez to, że twarz ma bardzo plastyczną, to gra przekonująco, ale więcej dzięki zdjęciom grają tu wtłoczone w scenariusz sugestywne oddziaływania na umysł widza i grają przedmioty, architektura wraz ze sztuką, bo włamywacz posiada swoje twórczo-destrukcyjne odloty i wbił na kwadrat bogatego artysty, więc otaczają go teraz także prace właściciela złotej klatki. Pomysł na scenariusz całkiem całkiem, nazbyt może wydumany, bo bohater w klaustrofobicznym obłędzie i figle psychiki wywołane bezradnością, to w zasadzie wszystko co tutaj się dzieje i trzeba było mocno fiksować się na nich, ekstremalnie je podkręcając, by wyszedł niezły thriller psychologiczny, którym Inside właśnie postrzegam. Z pewnością także reżysera przyobserwuje, bo potrafił przed ekranem utrzymać i po seansie też zmusić do zastanowienia, zatem myślę że rokuje, choć rocznikowo już jest niemłody. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz