czwartek, 14 września 2023

LOLA (2022) - Andrew Legge

 


Nie mam pewności czy się ta historia w mniej więcej w stu procentach logiczne skleja, ale jest to przecież coś na kształt awangardowego science fiction, choć intrygująco podciągnięte pod autentyzm oparty na (uwaga, niewiarygodne!) fatycznych wydarzeniach. Oczywiście podejrzewam (ba, mam pewność), iż bujna wyobraźnia twórców puszczona została w samopas - jako jednak nie do końca nie wartej sprawdzenia u źródeł czy jest w tej historii nutka prawdy, też pracy pod kierownictwem Andrew Legge'a nie uważam, więc... Lukam więc w netu przepastność wpisując hasło Anioł z Portobello i jedno co widzę to Paulo Coelho - Czarownica z Portobello, więc... Jednak jeśli wklepie Martha i Thomasina Hanbury, to już coś więcej wyszukać jest możliwe, ale to takie pomieszanie z poplątaniem więc... - wciąż nie wiem. Mniejsza z podbudową związaną z autentyzmem na jakimkolwiek poziomie - jak ktoś się wkręci i rozpozna szczegóły może mnie poinformować, a ja pozwolę się z przyjemnością oświecić. W tym momencie dam wyłącznie do zrozumienia, iż mnie się takie kino podobało i z uwagą prześledziłem romantyczno-dramatyczne perypetie z kluczowymi konsekwencjami majstrowania w teraźniejszości znając poniekąd przyszłość. Między innymi wymazywanie nieintencjonalne postaci dla wyższego celu, ale i wpływanie na alternatywny bieg historii II wojny światowej - to ten cel wyższy. Takie etyczne rozterki w klimacie estetycznie dla mnie bardzo bardzo - przyznaję. Donoszę też, iż to ciekawe doświadczenie wizualne, sprawna praca montażysty i reżysera gust wizualny warty poznania, bo forma w odcieniach czerni i bieli oraz łączenie archiwaliów z aranżowanymi zdjęciami w podobnej archaicznej formule (kręcenie starym sprzętem) wygląda spójnie i ciekawie. Nie jest to też sztucznie przedłużane i finalne 80 minut idealnym czasem, aby ta historia się zawiązała, wybrzmiała i pozostawiła po sobie jakąś refleksję w pamięci.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj