sobota, 30 września 2023

Berdreymi / Piękne istoty (2022) - Guðmundur Arnar Guðmundsson

 

Na początek, we wstępie dla celów wprowadzenia o typowej gówniarskiej przemocy wśród rówieśników. O drugim życiu, życiu toczącym się poza wglądem mamy, taty, szkoły - życiu skupionym na dominacji w grupie, a dominacji tejże rzecz jasna opartej na sile fizycznej, agresji i psychicznym nękaniu. O przemocy tkwiącej w samczej naturze niedorostków, która pozornie może wydawać się naturalnym procesem w podobnych grupach społecznych, ale absolutnie nie jest niewinnym działaniem, bo ofiary cierpią naprawdę, a konsekwencje przeżywania przez nich traumy mogą skończyć się tragicznie. Mogłoby się wydawać, że kolejne podnoszenie tego tematu będzie szablonowe i często się zdarza, iż wręcz naiwne bywa, ale nie tym razem, bo trzymając się kurczowo przerażających realiów, reżyser tworzy intrygujący obraz sytuacji i nakreśla portrety nastoletnich postaci nie dosłownie i nie łopatologicznie, wchodząc tak w kwestie genezy jak i reperkusji całej palety zmiennych, powodujących, iż rzeczywistość nie wygląda jakoś niby bardzo odmiennie od tej jakie starsze pokolenia też z doświadczenia znają (poświadczam), ale absolutnie nie napawa to nadzieją - choć cywilizacyjny rozwój, świadomość i ewolucja mogłyby sugerować przemiany w dobrym kierunku. Nie ma poza tym wzoru (jakbyśmy takiego odkryć nie pragnęli, jakby się każdy z nas dorosłych nie wytężył, nie ma opcji), według jakiego można dobrze smarkacza wychować, bo tak niby wiele od dorosłych zależy ale i równie sporo dzieje się poza ich kontrolą Stąd czasem kwestia farta, odpowiednich zbiegów okoliczności, ale też nie zrzucając odpowiedzialności ze świata dorosłych, ich błędów i zaniechań (bijemy się w piersi, tłumnie bijemy). Z drugiej strony jak się młodość nudzi, to młodości po prostu od Ebuje i jak młodość innej młodości nie zaimponuje, to ta młodość czuje się kompletnie niedowartościowana. Młodość też rzecz oczywista ucieka przed starych chu Owym byciem - frustracjami i kompletną nieporadnością, często zapijanymi i pogłębiającymi patologiczne gówno, w jakim i tak już po pas brodzą. Nie tłumacząc jednak głupich niedorostków, to nie rzadziej niż przez starych, to oni sami z siebie i z za dużego poczucia bezkarności, czy poczucia subiektywnego bezpieczeństwa, w słabą stronę się kierując, eksperymentując i sprawdzając tak własne jak i starych granice cierpliwości czy wytrzymałości zapadają się w emocjonalnym szlamie. Głupie pomysły, czasem spontaniczne ataki hormonów i nakręcona spirala brutalnej przemocy – niewiele potrzeba. Tak sobie sens tego filmu wytłumaczyłem, który zaczyna się w sumie jak wszystkie podobne, ale robi później taki myk, że uważajcie widzowie oczekujący li tylko społecznego dramatu, bowiem dostajecie brutalne, sugestywne, ale też odjeżdżające w kierunku metafizyki i odmiennych stanów świadomości, lecz niestety pomimo... (sprawdźcie z ciekawości co mam tu na myśli), w przesłaniu dołujące kino. Poza tym w nim naturszykowaty aktorski walor, ale jednak co doświadczenie wieku i teoretyczne przygotowanie, to no... he he wiadomo. ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj