piątek, 15 września 2023

Royal Blood - Back To The Water Below (2023)

 


Z Royal Blood miałem ostatnio tak, że Typhoons niemal kompletnie zgasił moje nimi zainteresowanie, mimo że single oraz obrazki do nich mocno mnie kręciły, a całość trzymając wysoki poziom mogła się podobać. Problem mój był jednak taki, że na cholerę na co dzień były mi trzy mocno bliźniacze bandy, bo trudno nie usłyszeć że The Blue Stones oraz lekko bardziej klasycznie bluesowy Black Pistol Fire, to ten sam gatunkowy fenomen, jaki w drugiej połowie poprzedniej dekady zaczął zwiększać swoją popularność i teraz ekip dwu lub trzyosobowych grających quasi garażowego rocka mega rytmicznego z bluesowym sznytem i popową zwiewnością od groma, a znaleźć pomiędzy nimi różnice, to sztuka zaiste. Problemem Royal Blood jest też utrata atrakcyjności wraz z rozwojem przecież krótkich względnie krążków, a dokładnie Back To The Water Below siada po jakimś czasie i nawet te ponad pół godziny nuty może lekko przynudzić, co prawdę mówiąc także ich kolegów po linii stylistycznej czasem też spotyka. Przykładowo ostatni The Blue Stones wydany chyba zbyt szybko po sukcesie fantastycznego Hidden Gems też powielając schemat wypada pod koniec banalnie, choć waloru fantastycznej przebojowości nie można mu odebrać, a Look Alive będący do tej pory zamykającym dyskografię Black Pistol Fire, to zaś chwytliwość modelowa, kapitalne rockery, ale każdy z nich to szablon. W tym towarzystwie zdecydowanie na plus wyróżnia się dotąd w tym tekście nie przywołany All Them Witches, ale to jednak pomimo okrojonego składu (chociaż widziałem ich ostatnio w necie w poszerzonym akurat) zjawisko bardziej wizjonersko penetrujące inne gatunki oraz bliższe psychodelicznym tuzom, niż tuzom okołobeatlesowskiej nostalgii. Pozostając przy skojarzeniach z czwórką z Liverpoolu dodam, iż na BTTWB jest też numer który wprost mógłby zostać podciągnięty pod beatlemanię, lecz w sumie cały album jest mocno jednak przekrojowy i na tle poprzednich jednak o szerszej amplitudzie wykorzystanych inspiracji, stąd śmiem autorytarnie twierdzić, iż teraz Royal Blood jest na dróg rozstaju i tak jak najnowsza płyta ma prawo być jeszcze niezdecydowana w którą stronę pociągnąć dalej rozwój własnej estetyki, to kolejną po prostu muszą zabłysnąć i koniecznie tak aby można było napisać, iż RB nagrało coś wyjątkowego - czego konkurencja nie mogła przewidzieć, ale też obawy mieć może, czy aby dobrym pomysłem byłoby kopiowanie oryginalności Brytoli. Prawdę mówiąc w ziszczenie takiego scenariusza to nie wierzę! Back To The Water Below jest fajne, ale jak mam sięgnąć po "poperski garaż", to sięgam wciąż na półkę z TBS i BPF, bo krążki ATW mam ostatnio zawsze pod ręką. 

P.S. Przepraszam za uparte wrzucanie do tego testu ATW, mimo tego że to rasowy psychodeliczny blues. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj