piątek, 29 grudnia 2023

Runner / Ostatnie życzenie (2022) - Marian Mathias

 

Strasznie szanuję taką filmową apatię, ale wyłącznie jeśli jest to marazm gustowny artystycznie. Dbałość o detal ilustracyjny często bowiem ponad ekscytujący scenariusz cenię i odmiennie od powszechnej opinii potrafię zareagować, kiedy opowieść dla większości dzisiejszej widowni o niczym zapewne, a że to życie zwyczajne i życie dalekie (oj dalekie) od standardów korporacyjnego wyścigu szczurów, to też (jakby tego stresogennego stylu życia pierwszy lepszy fan kina z kopem nie krytykował), to właśnie potwornie nijakie, więc nużące śmiertelnie. Straszliwie ponadto szanuję, kiedy kadry niczym malarstwo i akurat żałuje że w tej dziedzinie moja wiedza omal najlichsza, co najwyżej elementarna, bo bym Państwu z ochotą sam podpowiedział z kim kojarzyć, a Państwo gdyby taką szansę dostali, z pewnością by wiedzieli kim był niejaki Andrew Wyeth (nurt american scene painting i social realism) - bo w tę stronę wizualne konotacje bogatsi w wiedzę sugerują. Obraz tchnący w ekstremalnym stopniu wszystkim tym z czym tak malarstwo jak i film melancholijny może się kojarzyć i nic się co by mogło zaskakiwać w kwestii wydarzeń, przez pięć na ekranie kwadransów się nie dzieje. Nic ponad smętną codzienność, doprawioną osobistym dramatem, który być może okaże się paradoksalnie wyzwoleniem. Konkretnie natomiast, sprowadzając merytorycznie treść do sytuacji, kiedy oto młodziutkie dziewczę musi udźwignąć ciężar śmierci, grzebiąc swojego ojca. Jak sobie ojciec, człek niezbyt dobrą opinią w bogobojnej społeczności się cieszący wydumał, oddać jego szczątki doczesne wilgotnej glebie w miejscu narodzin, odległym od tego obecnego zamieszkania, gdzie jeszcze bardziej dotkliwie pozostawiona ona sama, poczuje pustkę wynikająca z samotności. Wiatr jej i innym stamtąd w oczy dosłownie i metaforycznie wieje, ale zbieg okoliczności coś w jej pozbawionym nadziei istnieniu może zmieni, jeśli podda się porywowi serca i znój bycia na parę barków przeniesie. Pytanie czy nadzieja ta nie za krucha.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj