poniedziałek, 25 grudnia 2023

Undish - Letters from the Earth (1999)

 

Nie napiszę, że kiedy Letters from the Earth na ten łez padół stąpiło, to zmieniło życie moje. Nie napiszę też abym w większym stopniu ówcześnie identyfikował się z zawartym natchnionym przekazem. Nie napiszę bowiem, by idea Boga zajmowała i nie napiszę też że ona obecnie zajmuje istotne miejsce pośród moich zainteresowań. Nie napiszę także, że Letters from the Earth rozczarowało mnie pod względem zawartości muzycznej, bowiem ta stricte muzyczna część albumu dostarczyła wielu przyjemnych doznań dźwiękowych. Nie napiszę w końcu, iż pod warstwą jednoznacznie kojarzoną przez pryzmat religijny, nie kryje się prosta lecz szlachetna filozofia. Tyle tylko że jedno teoria, drugie praktyka, a po drodze gigantyczna przestrzeń na hipokryzję o czym być może mówi symbol z okładki, która to według zeznań zespołu przedstawia odbicie właśnie zniekształconej idei. Szczególnie ta relacja koląca w oczy, kiedy dojrzewająca młoda jeszcze wtedy psychika i wciąż chłonna lecz już dojrzale bardzo krytyczna mentalność, co krok dostrzegała przejawy usprawiedliwiania podłości religijnymi doktrynami, a samo poczucie wyższości manifestowane przez cokolwiek wątpliwie praktycznie szlachetnych osobników, którzy niby zostali dotknięci łaską wiary poprzez odmieniane przez wszystkie możliwe przypadki słowa objawienie, z pewnością nie pomagało w przyciągnięciu do siebie osobowości podskórnie wyczuwającej w ludzkich zachowaniach pogardę pod płaszczykiem miłości bliźniego. Ponadto po prostu jak tu identyfikować się z przekazem chrześcijańskim, jakoby to nie był to przekaz głęboko humanistyczny, gdy to co powyżej, ale i fakt że metal to Szatany, a gotyki to Wiedźmy! Dlatego w przypadku Undish (Graviora Manent) zawsze mi ten skądinąd wartościowy, ale niestety przez działalność wiadomej instytucji i jej członków hardość nieprzyjaźnie odbierany przekaz, śmierdział dwulicowym charakterem podstępu, a oddanych idei Boga nawet jeśli w archetypicznej formule muzyków grupy postrzegałem jako ofiary tegoż podstępu. Dzisiaj może mniej radykalny będąc, nie zmieniając jednak zasadniczo zdania w temacie praktycznej religijności łatwiej mi słuchać przekazu z Letters from the Earth i skupić się na sile muzycznego oddziaływania, bowiem nie jestem w stanie nie docenić znakomitych kompozycji, a szczególnie takich perełek jak plumkania akustycznego wiosła w rozdziale IV czy klangującej figury basowej w V.  Jako zbiór muzycznych tematów Letters from the Earth jest pozycją znakomitą, równie dobrze skomponowaną jak zagraną i bez względu na oblicze tematyczne liryków, sam sposób użycia instrumentarium potrafi brzmieniami poruszyć.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj