poniedziałek, 21 listopada 2022

Black Mirrors - Tomorrow Will Be Without Us (2022)

 


A to ci (he he) żadna niespodzianka! Nie łudziłem się, choć nie miałbym nic przeciwko gdyby było inaczej niż sobie założyłem! Mianowicie po debiutanckim longu i teraz chwilę przed wydaniem dwójki, kiedy single rozdziewiczałem wiedziałem, że Belgowie z Black Mirrors nie wzniosą się wyżej niż wznieść się zdołali na Look into the Black Mirror, a powód takiego stanu rzeczy leży w niuansie tak produkcyjnym jak i chyba kompozytorskim oraz wykonawczym - że Oni potrafią błysnąć, ale ogólnie to grają jakby jakaś guma ściągała ich w to miejsce z którego usiłują się wyrwać i nie mają pod ręką nożyczek które przecięłyby jej opór i Oni tak ciągną, szarpią się i w sumie nic. Podczas odsłuchu Tomorrow Will Be Without Us towarzyszy mi definicyjnie rozumiane określenie mieszanych odczuć, bo nawet w obrębie jednej kompozycji potrafią wzbudzić entuzjazm, by za moment jakimś rozwiązaniem, tudzież nawet drobiazgiem sprowadzić efekt do poziomu przeciętności, stawiając cały ich wysiłek w okolicach wszystkich tych retro poprawnych ekip, którym brakuje wprost błysku i nigdy nie wychyną poza zainteresowanie totalnych maniaków stylistyki, którzy obsesyjnie łykają wszystko opatrzone odpowiednią gatunkową etykietą. Marcella ma głosowe warunki, ale nie zawsze potrafi je spożytkować, instrumentaliści wiedzą jak uderzać w struny i bęben oraz pomysły ich aranżacyjne często bardzo dobre, a jednak coś do końca nie prądzi i Tomorrow Will Be Without Us cierpi przede wszystkim na zbyt suchym, mało dynamicznym brzmieniu. Chwilami motywy okraszą orientalizmami, innymi razy skorzystają z emocji bluesowych czy z garażowej surowizny zrobią atut, lecz summa summarum jeśli nie wyrywa mnie to z butów to rzucę za chwilę w kąt, bez względu na fakt, że taki trochę akustyczny Ode to My Unborn Child, jak i Through The Eyes Of A Giant, Collapsology (Raise Your Voice) czy zamykający Tears To Share z fantastycznym przesterem zasługują tak na uwagę jak i wręcz na solidne propsowanie. 

P.S. Za okładkę też nie wiem czy dać im pozytywne czy negatywne wzmocnienie, bo sami zobaczcie, ma dosadny charakter i chyba jednak kiczowatą realizację jednocześnie. No naprawdę nie wiem, nie jestem żadnej z dwóch opcji do końca pewien.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj